Rodzynki, migdały i …. żonkile.
W 75 rocznicę Powstania w Getcie Warszawskim gospodarz koncertu
organizowanego 19 kwietnia z tej okazji, dyrektor Polskiego Instytutu
Kultury w Wiedniu, Rafał Sobczak powiedział, że Marty Bizoń, czołowej
polskiej gwiazdy śpiewającej piosenkę literacką, poezję zaklętą w nutach,
nie trzeba przedstawiać.
Aktorka Teatru Ludowego w Krakowie, odtwórczyni wielu ról filmowych i
telewizyjnych pozostaje od ponad dwudziestu lat w ścisłych artystycznych
związkach z ojcem muzyki klezmerskiej w Polsce, Leopoldem Kozłowskim.
Interpretuje pieśni i piosenki żydowskie, którymi rozbrzmiewały niegdyś
miasteczka, ulice, podwórka, teatry, kabarety, ba! całe dzielnice miast
przedwojennej Polski, jak na przykład – bliski jej sercu – krakowski
Kazimierz.
Świetny głos, wspaniała dykcja, wielka muzykalność, olbrzymie obycie
sceniczne i kultura prezentacji, profesjonalizm wzbogacony autentyzmem,
wrażliwością i szczerością interpretacji nacechowały recital artystki,
wywołując zasłużony zachwyt i aplauz publiczności.
To dobry pomysł uczcić rocznicę tragicznego zrywu nielicznej grupy młodych
Żydów z Getta Warszawskiego przeciwko niemieckiej masie oprawców poprzez
subtelne, ale emocjonalne przywołanie do pamięci kultury ich narodu: języka
jüdisch, muzyki, poezji, humoru, obyczaju, religii, która wraz z pociągami
kierowanymi przez niemieckich nazistów do Sobiboru, Treblinki, Auschwitz i
Birkenau oddaliła się na zawsze, i w swojej codzienności, powszechności i
intensywności nie powróci już nigdy więcej ani do galicyjskiego Schtetl ani
na krakowski Kazimierz.
Specjalnie dla Marty Bizoń napisało utwory wielu znaczących twórców polskiej
piosenki. Wojciech Młynarski, Jacek Cygan, Leopold Kozłowski i inni.
Artystka prezentowała w swoim programie cały wachlarz muzyczno-poetyckich
rodzynków, czasem znalazł się w nim i migdał, gorzki jak łza. Wiele klasyków
muzyki klezmerskiej, znany szlagier z muzyką Petersburskiego z
przedwojennego kabaretu Morskie Oko, słynny motyw muzyczny z filmu Spilberga
“Lista Schindlera” ze wzruszającym tekstem o małej, rudowłosej Ryfce, jak i
przepiękny utwór z aktualnego spektaklu Teatru Ludowego “Krakowskie A, B,
C….” o żydowskich dzieciach z Kazimierza, które powracają z nieba w ławki swojej
dawnej szkoły na parę minut, na czas trwania piosenki.
Znakomitym uzupełnieniem prezentowanych pieśni były cytowane przez Martę
Bizoń anegdoty żydowskie, sławny humor żydowski snuł się uliczkami
krakowskiego Kazimierza jak dym z rozpalonego przez goj-boya w szabas pieca.
Artystce towarzyszył przy fortepianie uczeń mistrza Leopolda Kozłowskiego,
młody i dobrze znany w Krakowie pianista i kompozytor Aleksander Brzeziński.
Czynił to wspaniale.
Ostatni komendant Powstania w Getcie Warszawskim, ocalały w kanałach Marek
Edelman zwykł był zanosić otrzymane w rocznicę wybuchu Powstania żółte
kwiaty wiosny, tulipany i żonkile, i składać je pod pomnikiem Jego
bohaterów. Żółty żonkil, stał się poprzez tę tradycję, kwiatem
symbolizującym nie tylko gwiazdę Dawida, ale rownież naszą solidarność i
pamięć o tych, którzy w godzinę śmierci godnie walczyli o życie. Nawet,
jeżeli miałoby trwać tylko trzydzieści następnych dni. Powstanie zdławiono w
miesiąc….
W Instytucie Polskim dziękowano Marcie Bizoń żółtymi tulipanami. Gości i
publiczność koncertu żegnano żółtymi żonkilami. Pełen taktu, symboliczny
gest solidarności z tragedią, walką, śmiercią Żydów i Powstańców Getta
Warszawskiego. Pamięć o nich jest ważna dla Polaków.
Anna Rutkowski