Zuletzt bearbeitet 16.09.2014 20.17 Literackie Konfrontacje
Konfrontacje?
Można to i tak nazwać
Z miasta Krakowa do miasta Wiednia przybyła silna formacja młodych ludzi aby zaprezentować swoją twórczość, talenty, spektakl przygotowany dla publiczności polonijnej.
Zaprezentowali. Prozę, poezję, scenki (skecze) kabaretowe.
Co do prezentacji: brak nagłośnienia a nie najlepsza u wszystkich dykcja powodowały, że teksty nie do każdego na sali docierały. Zwłaszcza kiedy schylona głowa nad kartką z tekstem...
Goście z Krakowa byli jednak zaopatrzeni w napoje, co - niestety - dało się zauważyć w trakcie ich występu. Ich (nazwijmy to delikatnie - nonszalanckie) zachowanie przysłoniło wszelką dyskusję merytoryczną nad całkiem niezłymi tekstami. Jak zawsze przy prezentacji zbiorowej, jedne wiersze były bardziej inne mniej wyraziste i na różnym poziomie. Jednemu z poetów (miano nieco na wyrost) zarzuciłam nieadekwatność używania w wierszu wulgaryzmów, co sprowadziło wszelaką dyskusję tylko do tego wątku. Zresztą dyskusja to też wyraz na wyrost, jako, że poeta po prostu nikogo do "dyskusji" nie dopuścił.
Dlatego wyszłam i dlatego nic więcej już na ten temat nie napiszę. Też tak sobie nonszalancko.
Jaga Hafner
PS. Panowie z Krakowa bywają chyba czasem w teatrach tego miasta? Na scenie raczej markuje się palenie papierosów tak samo jak markuje się picie alkohotu. W Piwnicy TAKT nikt nic nie markował. Wielka szkoda!
A refleksja druga: był dawno temu dowcip o rekrucie, któremu wszystko kojarzyło się z d..ą. Mam wrażenie, że przybyszom z Krakowa wszystko kojarzy się z butelką.
|