Zuletzt bearbeitet 31.03.2015 11.00


Zuletzt bearbeitet 18.11.2014 12.52
Obchody Święta Niepodległości Polski w Wiedniu

 

 

Anna Polony - najjaśniejsza gwiazda

tego wieczoru.

"Poezja, muzyka, liryka"

w Schloßtheater Schönbrunn

Dzień Niepodległości w Wiedniu obchodzony był w cieniu wierzb płaczących, krzyży w szczerym polu (na wyświetlanych zdjęciach) i tragicznie... utraconej niepodległości. Miało być radośnie, było smutno. I to pod każdym względem. Nie wiem ile funduszy przeznaczono na ten wątpliwej jakości projekt. I - prawdę powiedziawszy - nie powinno mnie to interesować. A jednak, obserwując ostatnio jakość dotowanych imprez i ich "konieczność" zaistnienia wprawia Polonię w konsternację. Ale po kolei i do tego konkretnego projektu, bo wręcz "wzorcowy".

Organizacja. Święto Niepodległości, obchodzone wszędzie gdzie mieszkają Polacy, to niejako święto Polaków. Obchodzą je roześmiani Polacy w Kanadzie, Francji, Niemczech, i dziesiątkach innych krajów wspólnie, razem, w pochodach, na festynach. To MY POLACY świętujemy odzyskanie niepodległości. W Wiedniu, Polonii na spektakl nie zaproszono. Oprócz przedstawicieli polskiej dyplomacji (też mocno okrojonej ilościowo - brak mi było szczególnie polskich mundurów) zgłosiło się i przybyło do Schönbrunner Theater ok. 20 osób z Polonii wiedeńskiej. I to te, które znalazły na Facebooku zamieszczoną informację (w jęz. niemieckim) o mającym się odbyć "Święcie". Jest wielu zasłużonych działaczy i wielu z nich z FB nie korzysta. Zaproszeń nie było.

Dalej co do organizacji. Zdarza się, aczkolwiek nie jest to normą, że VIP-y zajmują miejsca na pierwszym balkonie. Do organizatorów należy wtedy zadbanie o zapełnienie pierwszych rzędów na parterze, gdyż odruchowo przybyli goście zostawiają te rzędy dla prominentów. Jak to wyglądało w tym przypadku pokazuje zdjęcie. Dwa i pół rzędu było puste. Fatalnie to wyglądało zarówno ze strony przybyłych jak i występujących na scenie artystów. Ktoś z obsługi powinien był wchodzących na salę gości kierować do wolnych miejsc z przodu sali.

 

Obsada. Na scenie wielka aktorka, zasłużona dla sceny polskiej: Anna Polony. Jej interpretacje poezji wielkich mistrzów pióra to majstersztyk aktorstwa, wyczucia i... zrozumienia czytanych tekstów.

Tym większy dysonans z młodzieżą, podobno wydziału aktorskiego, o której to młodzieży, w czasie przerwy jedna z zacnych Polek wyraziła się spontanicznie: z taką dykcją i interpretacją ci młodzi przepadliby już na egzaminach wstępnych do szkoły aktorskiej. Jej zdanie nie było odosobnione. Młodzi aktorzy zamiast czytać wiersze powinni byli nauczyć się ich na pamięć. Toż to przecież przyszli aktorzy.

Z kolei do grona młodych dokooptowana została pani urodzona w 1938 roku. To nie powód do głoszenia integracji pokoleniowej. Pani, nigdy ze sceną teatralną nie związana, co wyczytałam w książce, o której za chwilę. Pani jest fizykiem, ukończyła szkołę muzyczną w klasie kontrabasu i w tej roli występowała całe życie. Nagle wystąpiła obok ANNY POLONY, na scenie historycznego teatru przy zamku cesarzowej... niepojęte! Zaiste wspaniały debiut. Tylko nasuwa się pytanie kto na tak chory pomysł wpadł? Pani kontrabasistka czytała wiersze fatalnie. Zła dykcja, zła interpretacja... Nie lubię się znęcać nad osobami starszymi, ale ten wstyd zafundował kobiecie reżyser.

Pora więc na słów parę o reżyserze. Pan prof. Tadeusz Krzeszowiak jest specjalistą od efektów świetlnych. Inaczej oświetleniowiec. Zna się na oświetleniu sceny, jupiterach (nomen omen) instalacjach świetlnych. Ale, na Boga, żaden z niego reżyser. Przedstawiona inscenizacja to kalka z tysięcy akademii PRL-owskich tyle, że na pięknej scenie, w znanym teatrze i w Wiedniu. Przy fortepianie - Japonka. Znaczy: akcenty z egzotycznego kraju, gdzie jednak kochają Chopina. A jak to ładnie wygląda na scenie. Kto zapamiętałby grających Polaków? Pan reżyser nie brał ich więc pod uwagę. Polskę, na święto Niepodległości promuje kontrabasistka i Japonka. Przepraszam, pan Krzeszowiak nie zapomniał przecież o sobie. Też wystąpił jako aktor (?), też czytał wiersze. Jak? wszyscy słyszeli.

A teraz część trzecia tragedii wystawionej na cześć Święta Niepodległości obchodzonego w Wiedniu.

Być profesorem od oświetlenia (akurat w tym przedstawieniu nie wykazał się niczym szczególnym), to za mało. Jak dotąd napisałam, pan prof. Tadeusz Krzeszowiak wystąpił jako autor projektu, oświetleniowiec, aktor, kolej na autora książki, zatytułowanej: "Poesie, Musik und Licht!". Autor książki (sprytnie napisano na stronie tytułowej Studentenprojekt) /.../ - niby projekt a książka na 150 stron. Odwracając okładkę czytamy: Redaktion: OStR. Prof. Dr. Tadeusz Krzeszowiak. Brak również korektora. Pan Krzeszowiak robi za wszystkich. Nasuwa się nie tylko mnie pytanie: za darmo?

Książka jest napisana w dwóch językach: polskim i niemieckim. Ale nie konsekwentnie. Raz tłumaczenie jest, raz nie. Ma być o poezji, muzyce i świetle. Jest tylko o poezji. Dobry początek to artykuły wstępne: Univ. prof. Petera Edelmana, ambasadora RP w Austrii Artura Lorkowskiego, mgr Ute Hammel z wyższej szkoły technicznej w Wiener Neustadt. Potem następuje artykuł prof. Taborskiego w tłumaczeniu T. Krzeszowiaka na jęz. niem. (tu w pierwszym zdaniu czytamy, że polskie życie teatralne schodziło do zaświatów, Unterwelt, a nie do podziemia, czyli Untergrund). Kolejni zwerbowani do wypowiedzi to prof. dr (z kropką po r. a jakże)  Tadeusz Kornaś, prof. dr Alois Woldan (brak tłumaczenia na jęz. polski) oraz Dr Anna Milanowski - profesjonalny artykuł ale czy pasuje akurat tutaj? Chciałabym widzieć ich miny po przejrzeniu tej "książki". Błąd na błędzie. W obu językach. Aby nie być gołosłowną zrobiłam korektę i tak wygląda np. biogram Władysława Broniewskiego.

Widać, że tekst przedrukowany bezmyślnie z innego opracowania, bo pojawiają się nagle odsyłacze w tekście, od nru /7/, /9/, /10/, /11/ - Oczywiście bez odnośników po tekście. W paru miejscach tekst (zdanie) urywa się w środku strony a ciąg dalszy dwa wiersze poniżej. Nawet nikt na ten tekst po wydrukowaniu nie spojrzał. Bo z daleka niektóre błędy widać. Na przykład wiersz  Iłłakowiczówny ma 7 zwrotek a przetłumaczono tylko 3 (trzy). Dlaczego, wedle jakiego klucza? Także nie wszystkie wiersze mają swoje tłumaczenia. Biorąc powyższe pod uwagę, uważamy (konsultowałam swoje uwagi z osobami mającymi większe prawo - ze względu na wykonywany zawód i funkcje - do obiektywnej oceny "dzieła" pana Krzeszowiaka, że wydane na druk takiej książki to kolejne wyrzucone pieniądze w błoto. "Książka" poszła w świat - to wstyd, kompromitacja i skandal, że jest firmowana, nieświadomie, bo przecież nikt wcześniej nie podejrzewał, że ktoś z tytułem profesorskim tak się zbłaźni i da takie świadectwo polskiej fachowości (i to w tylu dziedzinach). Megalomania w tym przypadku sięgnęła szczytu. A zdanie końcowe musi brzmieć, jak poniżej:

JAK NIE POTRAFISZ NIE PCHAJ SIĘ NA AFISZ.

Z bólem serca, ale nie mogąc inaczej

napisała - Jadwiga Hafner

Kontakt



Zuletzt bearbeitet 10.10.2013 13.50
Linki