Zuletzt bearbeitet 31.03.2015 11.00


Zuletzt bearbeitet 16.07.2016 09.27
Austria bez prezydenta

 

 

14 sprawiedliwych orzekło 

nieważność wyborów prezydenckich.

Prezydent Fischer zakończył swoją misję

2 października Austria znowu wybierze prezydenta. Po raz trzeci w tym roku. Póki co państwo jest bez prezydenta.

Tymczasem prezydent Heinz Fischer po dwóch kadencjach pożegnał się uroczyście w piątek o g. 10 w historycznej sali Parlamentu i była to pełna szczerego szacunku dla niego uroczystość. Niestety, nie miał komu przekazać swoich obowiązków, prezydent-elekt jeszcze do 1.07., Alexander Van der Bellen zasiadł w loży dla gości honorowych, obok wdów po byłych prezydentach, Elisabeth Waldheim i Margot Klestil-Loeffler oraz byłych kanclerzy, Wernera Faymanna, Wolfganga Schuessela oraz Franza Vranitzkego. Po ogłoszeniu przez Trybunał Konstytucyjny konieczności powtórzenia 2 tury wyborów Van der Bellen,  ulubieniec mediów w holach parlamentu w dniu pożegnania prez. Fischera, jest już tylko kandydatem niezależnym do fotelu prezydenckiego, obok populisty Norberta Hofera z FPOe.

Przemówienie byłego już prezydenta Heinza Fischera nie było zestawem okazjonalnych treści, a właśnie pełne było ważnych podsumowań, wskazówek, refleksji, na które w ten ostatni dzień mógł sobie pozwolić. Fischer wspominał, że jego żona, ulubienica Austriaków, prostolinijna, skromna i ujmująca Margit Fischer jest dzieckiem wojennych uchodźców, urodzonym w Szwecji, teść był więźniem m.in. KZ Dachau, a to nie pozwala mu się nie odnosić szczególnie do kwestii uchodźców i nacjonalizmu. Otrzymał wielkie brawa, ale nie od szefa populistów, H-Ch. Strache i jego partii FPOe. Podobnie przy kwestii wartości wspólnoty europejskiej, przeciw Brexitowi. Tu także FPOe i Hofer nie bili braw. Ten kandydat na prezydenta początkowo domagał się referendum w sprawie Oexitu, teraz wycofał się z tego pomysłu, pokazuje się jako rozsądny eurosceptyk, ale i w zgodzie na UE, pod pewnymi warunkami. Kiedy natomiast prezydent Fischer mówił o konieczności odchodzenia od mowy nienawiści, o uważności na nią, wszyscy bili mu brawo, nawet szef FPOe, Strache.

Cóż, odejście to, pełne wzruszających scen ukłonów wobec zgromadzonych w Parlamencie, symbolicznie wobec suwerena, jakim jest naród, z drugiej strony odczuwalny wielki szacunek i sympatia do pary prezydenckiej powoduje moją, obywatelki RP, zazdrość. Takich uczuć już dawno nie ma wobec polskiego prezydenta, zwłaszcza obecnego. Prezydent Fischer był na pewno prezydentem wszystkich Austriaków, co nieco moim także - z sympatii i wyboru. „Wyrósł” przez lata pracy w państwowych instytucjach i przez dwie kadencje prezydenckie, 12 lat, na Męża Stanu.

To dla niego 7.08. na podwórcu Hofburga żołnierze jednostki reprezentacyjnej przygotowali okazjonalny „taniec z szablami”, to od ministra MSW i jego podwładnych na wolne dni od państwowych obowiązków otrzymał plecak na wędrówki, pełen potrzebnych po temu sprzętów. I tam też czułam niewątpliwą sympatię, serdeczność, z jaką się i prezydent zwracał do żołnierzy i członków rządu, i tę, kierowaną w jego i jego małżonki stronę.

Szacunek, Państwo Fischer. 

Wybory do powtórki

„Wybory są podstawą demokracji” mówił sędzia Gerhart Holzinger, przewodniczący austriackiego Trybunału Konstytucyjnego, ogłaszając 1 lipca werdykt o nieważności wyboru Alexandra Van der Bellena w drugiej turze wyborów prezydenckich. Werdykt zaskoczył wielu obywateli i komentatorów, nigdy dotąd wyniki tak ważnych wyborów nie były podważone i „skazane” na powtórkę nie tylko w Austrii, ale w tej części Europy. Druga tura zostanie powtórzona 2 października.

Trybunał (Verfassungsgericht-VfGH) zaczął pracę 20 czerwca, zakończył ją 1 lipca orzeczeniem (przewidywano ogłoszenie wyniku prac 6 lipca, dwa dni przed zakończeniem drugiej kadencji prezydentury Heinza Fischera). Sytuacja wymagała szybkich działań, by troje marszałków parlamentu pod wodzą pani marszałek Doris Bures mogło przygotować się do precedensowego przejęcia obowiązków prezydenta z dniem 9 lipca do 28 listopada, kiedy to ma być zaprzysiężony wybrany jesienią prezydent. Jednym z nich jest kandydat FPOe na prezydenta, przegrany Norbert Hofer, który nie widzi sprzeczności w pełnieniu obowiązków prezydenta i prowadzeniu kampanii wyborczej na  prezydenta, choć Zieloni wzywają go do złożenia funkcji marszałka na ten czas.  

Austriacki Trybunał Konstytucyjny w składzie 14 sędziów (7 związanych z socjaldemokratami, 7 z ludowcami, choć sędzia z tego grona bliska jest populistom z FPOe) przeprowadził publiczne przesłuchania 90 świadków, badania dokumentów wyborczych, wszelkie inne czynności w bardzo szybkim tempie. Partia FPOe wyliczyła na 152 stronach  naruszenia prawa wyborczego w głosowaniu listownym w 94 ze 117 okręgów. Wątpliwości wzbudziły także wyniki głosowania listownego, liczone w niedzielę, zamiast w poniedziałek po 9 rano. Oddane głosy powinny być zliczane zespołowo pod okiem szefa komisji, w obecności ewentualnych mężów zaufania, w niektórych komisjach głosy mogły być liczone w niekontrolowany sposób. Członkowie komisji, mężowie zaufania podpisywali protokoły, choć nie było ich podczas całej pracy. Możliwe, że przekazywano obowiązki członkom komisji, mężom zaufania, a ci ostatni mogą jedynie pomagać, obserwować. Naruszone zostały procedury otwierania kopert z głosami, niektóre mogły być przeglądane przez niepowołane osoby. Niemniej wszystkie protokoły były podpisane również przez członków komisji z FPOe, którzy w przypadku wygranych wyborów swojego kandydata zapewne by wyników nie podważali.

Austriacki Trybunał Konstytucyjny działa niezawiśl

Austriacki TK odłożył wszelkie inne sprawy, zajął się poza kolejnością sprawą aktualnie najwyższej wagi dla funkcjonowania państwa. Sędziowie jako najwyższy organ rozstrzygający, którego wyroki są niepodważalne, cieszą się tam wolnością wyboru co do podejmowanej sprawy - ze względu na jej wagę społeczną, polityczną, nie np. kolejność wpływu. Szybkie przeprowadzenie czynności i ogłoszenie werdyktu miało uchronić państwo przed ewentualnym bałaganem politycznym czy awanturami wokół prawidłowości wyborów. Austriacki przypadek pokazuje, jak ważnym narzędziem dla TK jest właśnie prawo decydowania o kolejności rozstrzygania spraw. To prawo próbuje się odebrać polskiemu Trybunałowi, co prowadzi do uniemożliwienia bieżącego reagowania na (polityczne) nadużycia, do paraliżu prawnego i w efekcie do bezużyteczności tego ciała.  

Bałaganiarstwo, bylejakość – tak określa się działania niektórych komisji wyborczych. Trybunał ostatecznie orzekł, że naruszono prawo wyborcze w 14 okręgach wyborczych na terenie całej Austrii. Liczba podważanych głosów wyniosła 77.926 głosów. Różnica głosów na Alexandra Van der Bellena (niezależny; Zieloni) i Norberta Hofera (FPOe) wyniosła 30.863 głosów, gdyby przyjąć, że połowa głosów przewagi Van der Bellena (15.432 głosów) była nieważna, mogłoby to wpłynąć na wynik wyborów.

Powtórzenie wyborów tylko we wskazanych 14 okręgach naruszałoby podstawowe prawo wolności wyboru, wybory zatem muszą być powtórzone w całej Austrii w obydwu formach głosowania.

FPOe zaskarżyła także przekazywanie częściowych wyników wyborów do państwowych mediów, agencji, instytucji badania opinii, które partia nazywa „służalczymi”,  „reżimowymi”. Trybunał Konstytucyjny zgodził się, że przekazywanie przez państwowe urzędy (MSW) informacji o częściowych wynikach może być naruszeniem prawa do wolności wyboru i wpływać na wynik wyborów, chociaż to wieloletni zwyczaj i praktyka. Tym razem FPOe ta praktyka przeszkadzała, prawdopodobna z pierwszych wyliczeń wygrana populisty, podawana także w mediach społecznościowych mogła zmobilizować jego przeciwników. TK nakazał MSW wstrzymanie się od podawania wyników do momentu zliczenia wszystkich głosów. Prezes TK (VfGH) Gerhart Holzinger podkreśla jednak, że owe wątpliwości dotyczące działań komisji nie oznaczają, że miały miejsce manipulacje wyborcze. Niektórzy konstytucjonaliści uważają, że równie dobrze można było na tej postawie zachować wynik wyborów.

Pokochać trybunał

Prasa pisze o Austrii jako bananowej republice, państwie bałaganu i przekrętów. FPOe  wobec korzystnego dla siebie werdyktu TK nie ma wyjścia i musi zmienić nastawienie do tej instytucji. Od lat populiści uznawali TK za dyspozycyjny wobec rządzących i nie szanowali rozstrzygnięć (jak w sprawie dwujęzycznych tablic w Karyntii za czasów J. Haidera).

W komisjach szykują się szkolenia członków i mężów zaufania. Minister MSW chce obecności międzynarodowych obserwatorów w 14 feralnych komisjach. Zaczyna się też brudna kampania: Van der Bellenowi, do 1 lipca prezydentowi-elektowi, a teraz znów kandydatowi, „wynaleziono” ukrywanego jakoby raka. Szybko okazało się, że to brudna przygrywka z „drugiej” strony, sprawa trafi do sądu. Van der Bellen otrzymuje pogróżki. Kobiety głosujące na niego straszone są gwałtami, które i tak przypisze się uchodźcom. Jeszcze trzy miesiące kampanii. Po raz pierwszy odchodzący prezydent (1 z 3 z podwójną kadencją na 8 prezydentów, i 1 z 3, który dożył końca prezydentury) nie miał komu przekazać urzędu.

Demokracja kosztuje, jak mawiał Bruno Kreisky. Te wybory mają kosztować 10 milionów euro.

Beata Dżon-Ozimek

/Tekst opublikowany w Tygodniku Przegląd/

Uroczysty capstrzyk w Hofburgu

Tagi: prezydent Heinz Fischer, Franz Vranitzky, Wolfgang Schüssel, Werner Faymann,  Alexander van der Bellen

 

Kontakt



Zuletzt bearbeitet 10.10.2013 13.50
Linki