Zuletzt bearbeitet 31.03.2015 11.00


Zuletzt bearbeitet 10.08.2011 12.41
Wydawnictwo Zysk i Ska poleca

 

 

 

 

 

książki Elżbiety Cherezińskiej

recenzja Marcina Chłopka

 

„Gra w Kości”  Elżbieta Cherezińska

Książek uznanych za wybitne dzieła literatury mam w swojej bibliioteczce sporo. Wiele z nich poznałem dzięki lekcjom języka polskiego i choć większośćz nich przeczytałem z żywym zainteresowaniem( kochałem czytać od najmłodszych lat) w dużym stopniu były to tylko książki, może napisane sprawniej, piękniejszym językiem, może pokazywały jak zmieniały się trendy w literaturze, ale w gruncie rzeczy były to tylko książki doskonale spełniające swoje podstawowe funkcje – pozwalały przeżyć niesamowitą przygodę w świecie wyobraźni. Są jednak książki które pozwalają rozciągnąć tą przygodę na świat rzeczywisty – wzbudzają w człowieku pasję, zainteresowanie daną tematyką. Książka Eżbiety Cherezińskiej moim zdaniem do takich właśńie książek należy. Niejest to pierwsze jej dzieło, ale to uznałbym za szczególnie ważne, pokazuje nam bowiem wydarzenie i ludzi o których każdy polak się uczył – mówię tu o zjeździe gnieźnieńskim z roku 1000. W dużej mierze opisane tu wydarzenia i postacie są niewątpliwie prawdziwe, książka powstawała bowiem przy współpracy z historykiem. Autorka w książce tej dokonała jednak rzeczy niezwykłej – ożywiła wszystkie postacie biorące udział we wspomnianych wydarzeniach uzupełniając to co o nich wiemy własną wyobraźnią, wtaki sposób że powstali żywi ludzie i wydarzenia, które choć nie wiadomo czy tak właśnie wyglądały to wedle dostępnej nam dziś wiedzy historycznej i archeologicznej mogły tak wyglądać.

            W ten sposób powstała książka niezwykła, nietuzinkowa. Moim zdaniem dużo więcej zapamiętam z tej książki o wydarzeniach o których się uczyłem podczas nauki w szkole niż ze zwykłej, nudnej dla niektórych lekcji historii. Po za tym  książka ta rozpala w człowieku ogień niegasnącej ciekawości każąc mu stawiać pytania dotyczące historii zarówno tej bliższej jak i tej dlaszej i szukać na nie odpowiedzi. Pokazuje również młodemu czytelnikowi ,że fakty októrych się uczył nie są zawieszone w próżni, mają swoje przyczyny których szukać trzeba zarówno w sytuacji geopolitycznej ( po raz pierwszy dowiedziałem się naprzykład, że Bolesław Chrobry miał siostrę która bezpośrednio lub za pośrednictwem syna lub męża sprawowała władzę w całej Skandynawii) jak i z osobowości uczestników historii. Dlatego też chciałbym gorąco polecić tą książkę wszystkim czytelnikom, zarówno tym młodszym jak i tym starszym – komu z nas bowiem nie przyda się mała powtórka z historii, która, jak mówią, jest nauczycielką życia?

Marcin Chłopek

Elżbieta Cherezińska, Gra w kości
Wydawca: Zysk i S-ka Wydawnictwo, 2010, str. 408

_________________________________________

Ja jestem Halderd - Elżbieta Cherezińska                                                           
Wydawnictwo Zysk i S-ka, 2010 , 485 stron
Cykl Północna Droga , Tom 2

Prawie idealny świat Sigrun z pierwszego tomu tego cyklu został na wschodzie południowej Norwegii. Drugi tom przeniósł mnie na zachód, gdzie po sąsiedzku mieszkała jako żona jarla Helgiego, a z czasem rządziła niepodzielnie jako wdowa, Halderd. Kobieta tak różna i inna we wszystkim od lubianej przeze mnie Sigrun. Bo Halderd nie traciła czasu na haftowanie i snucie opowieści. Ona czyniła. Obserwowałam to nie tylko w szybko zachodzących zdarzeniach, w których uczestniczyła, będąc czasami ich inicjatorką, ale czułam to także w biegu powieści, tempie zachodzących zmian, rytmie języka krótkich zdań. Rzeczowych, chłodnych, obiektywnych, beznamiętnych, tylko stwierdzających i jakże bezlitośnie bolesnych w swojej prawdzie.
I tak miało być, bo Halderd, nie mając tyle szczęścia co Sigrun, walczyła o swój lepszy byt zaciekle. Wyrąbywała, gdy było trzeba, kawałek po kawałku drogę do lepszej przyszłości. Najpierw dla siebie, a potem dla synów. Aranżowanym zamążpójściem, intrygą, srebrem, obietnicą, podstępem i swoimi względami. O której się mówiło: Wilczyca na czele watahy. Było w niej więcej cech wymaganych od mężczyzny, a niepożądanych u kobiety, potrzebnych w dążeniu do władzy, do uznania, w tęsknocie do przestrzeni, wiatru na twarzy i woni morskiej wody. Ucząc się polityki, w niedostępnym dla kobiet męskim świecie, podsłuchiwanym, obserwowanym, sondowanym, musiała kluczyć, by nikt nie domyślił się jej samodzielności w myśleniu, planowaniu, osiąganiu celów, rzucanych uroków czy skrytych morderstw. Była jak tkanina odwrócona na drugą stronę, by wszystko to co najważniejsze chować do środka. Volva Urd mawiała, że Odyn podarował jej trzy moce: szału bitewnego, szaleństwa poezji, obłąkania w magii, a na końcu pomylił się i uczynił ją kobietą.
I tylko czasami, gdy serce pękało od bólu własnych, kobiecych pragnień, pozwalała sobie na grę na lirze, wyśpiewując w słowach pieśni to o czym nie mogła mówić, to czego nie mogła pragnąć i pożądać otwarcie, dopominać się głośno. Bo Halderd znana jako zimna Pani Ynge wbrew pozorom, nie miała serca z kamienia. Również kochała i niestety również skrycie. Miłością szaloną, potępioną, zdradliwą, bezwarunkową, cudzołożną, a przez to tragiczną zarówno dla siebie, ukochanego, jak i dla kraju, sprowadzając pośrednio do niego cudzego Boga.
Ale nie to poruszyło mnie w tej powieści najbardziej. Moje serce ujęła przyjaźń dwóch kobiet Szczury-służacej i Halderd-pani we dworze. Niemająca prawa zaistnieć, niemożliwa, a jednak spełniona, ziszczona. Mimo, że niewidoczna, a będąca obecna w ich życiu. Jej namacalność, wymiar i bezmiar odczułam dopiero w pustce jej odejścia. Jedyna i, jak się okazało później, najważniejsza i najwierniejsza wartość w życiu Halderd.
Ale żeby się o tym przekonać ona musiała przeżyć całe swoje życie, a ja towarzyszyć jej w nim do końca.
Prawie tak jak Szczura.
Prawie...

Kontakt



Zuletzt bearbeitet 10.10.2013 13.50
Linki