Zuletzt bearbeitet 31.03.2015 11.00


Zuletzt bearbeitet 16.05.2012 15.03
Wydawnictwo PWN poleca

 

 

 

III Warszawskie Targi Książki

Warszawa 2012

 

Przed zaprezentowaniem najnowszych edycji naszym Czytelnikom, chciałabym serdecznie podziękować Wydawnictwu PWN, za przesłanie nam 10 egzemplarzy książki Władysława Bartoszewskiego: Kropla drąży skałę?, jako nagrody dla wyróżnionych autorów opowiadań, w Konkursie Literackim im. Marka Hłaski 2011/12

- z wdzięcznością: Jadwiga M. Hafner

Władysław Bartoszewski: Kropla drąży skałę? Co mówiłem do Niemców

 i o Niemcach przez ponad pół wieku

Książka - pod znamiennym tytułem - opowiada o kilkudziesięcioletniej konsekwentnej pracy Władysława Bartoszewskiego na rzecz dobrych stosunków polsko-niemieckich i pojednania między dwoma narodami, które dzieli trudna i skomplikowana przeszłość. Zawiera artykuły, pisane przez Władysława Bartoszewskiego od lat 60., wywiady oraz wystąpienia publiczne. Część tekstów nigdy nie była publikowana po polsku.

Co i kiedy mówiłem do Niemców, a co i kiedy do Polaków o Niemcach i Niemczech, wynika bezpośrednio z biegu wielkich wydarzeń historycznych, które miały decydujący wpływ na ukształtowanie całej mojej biografii, a także preferencji w myśleniu i działaniu, począwszy od bardzo wczesnych lat życia.

(Mówi autor, uznawany na świecie za jednego z głównych orędowników dialogu pomiędzy Polską a Niemcami)

Ta publikacja to zapis kolejnych etapów tego dialogu, a zarazem historycznych przemian, jakie zachodziły we wzajemnych relacjach.

___________________________________________________________________________

Władysław Bartoszewski, Michał Komar: Pod prąd

Moje środowisko niepokorne 1945-1955. Wspomnienia dziennikarza i więźnia

"Pod prąd" to nowa książka Władysława Bartoszewskiego zawierająca wspomnienia autora o ważnych dla kształtowania jego osobowości postaciach, które spotkał w najmroczniejszym okresie stalinizmu, na przełomie lat 1940 i 1950.

"Pod Prąd" - rozmowy Władysława Bartoszewskiego z Michałem Komarem - układają się w serię portretów osób, z którymi autor zetknął się w latach 40. i 50. XX wieku. - W trudnym okresie pierwszych lat powojennych i stalinizmu życie tych ludzi było przykładem życia "pod prąd", byli oni wierni sobie i ponadczasowym wartościom - mówił Władysław Bartoszewski na wtorkowej promocji książki. Wspomnienia przetykane są anegdotami oraz zdjęciami z archiwów rodzinnych i uzupełnione notami biograficznymi.

- Moje wspomnienia celowo ograniczam do ludzi, których dane mi było bliżej albo szczególnie blisko poznać na przełomie epok. II Rzeczpospolita pod okupacją wrogów i Polska Podziemna lat 1939-1945 to była wspólna hierarchia wartości, wspólny ład polityczno-prawny, wspólna przysięga, wspólne zasady w wychowaniu, harcerstwie, wojsku, w domach i kościołach, wśród przyzwoitych ludzi. A w latach 1944-45 zaczął się zupełnie nowy etap, w którym wszystkie te wartości uległy zachwianiu, groziła wręcz zmiana ich hierarchii - mówił Bartoszewski.

"Wielkim szczęściem było środowisko osób, z którymi dane mi było się stykać"

- Dla mnie wielkim szczęściem było środowisko osób, z którymi dane mi było się stykać i byli to bardzo różni ludzie. Książka "Pod prąd" obejmuje doświadczenia pierwszych lat powojennych, próby prac na rzecz społeczności - jak dokumentacja zbrodni hitlerowskich, działalność na rzecz tworzącej się wtedy legalnej opozycji. Mam tu na myśli środowisko ówczesnego Polskiego Stronnictwa Ludowego Stefana Korbońskiego i Kazimierza Bagińskiego oraz "Gazetę Ludową" - to środowisko uważałem za własne - powiedział Bartoszewski.

 Większość opisywanego czasu - sześć i pół roku - Bartoszewski spędził w komunistycznych więzieniach. - Tam poznawałem ludzi, których zapewne w innych okolicznościach, jako dwudziestokilkulatek, nigdy bym nie poznał, bo człowiek w tym wieku na ogół nie ma znajomości wśród pułkowników, wojewodów, wybitnych prawników czy przeorów. Mnie to zostało dane zupełnie nie z mojego wyboru - podkreślał autor.

"Ta książka to dla mnie samego eksperyment"

Wśród kilkunastu postaci, które autor "Pod prąd" poznał w więzieniu byli m.in. przeor ojców paulinów z Jasnej Góry Kajetan Raczyński, o. Stanisław Foryś, AK-owcy i uczestnicy Powstania Warszawskiego Waldemar Baczak i Ksawery Grocholski (obaj zamordowani w więzieniu w 1947 roku). Bartoszewski wspomina także poznanych w innych okolicznościach Teofila Sygę, Kazimierza Kumanieckiego, Stanisława Płoskiego, Matyldę Ciechanowską. - Ta książka to dla mnie samego eksperyment, bo mieszczę w niej kolegów z Armii Krajowej i przypadkowych współwięźniów, mieszczę arystokratów i bardzo prostych, zwyczajnych ludzi. Wszyscy występują obok siebie, jako ludzie, którzy wpływali na mnie, może ja trochę na nich - dodał Bartoszewski.

"Czy można dziś być pod prąd i co to znaczy?"

 "Czy można dziś być pod prąd i co to znaczy?" - pod takim tytułem odbywać się ma dyskusja wokół książki "Pod prąd", w której zabrało już głos około 30 przedstawicieli różnych środowisk: dziennikarzy, reżyserów, muzyków, aktorów, działaczy społecznych jak np. Jerzy Owsiak, Krzysztof Hołowczyc, Henryka Krzywonos, Aga Zaryan. Najmłodsze osoby to przedstawiciele rocznika '80 i młodsi, do których należą L.U.C - artysta multimedialny, aktorka Emilia Komarnicka czy wcielający się chętnie w postaci historyczne Mateusz Damięcki. Ich wypowiedzi można znaleźć na stronie www.podprad.com.pl. Dyskusję moderuje agencja Go Culture. Książkę opublikowało Wydawnictwo Naukowe PWN.                                                                                                                /ga, PAP/

___________________________________________________________________________

UWE VON SELTMANN:  „Gabi i Uwe. Mój dziadek zginął w Auschwitz. A mój był esesmanem”, PWN Warszawa.

Przypadkowe spotkanie z nieznanym Żydem w krakowskiej synagodze kilkanaście lat temu sprawi, że Uwe von Seltmann, niemiecki teolog i publicysta zwróci się ku nieznanej przeszłości własnych przodków, oraz dziadków Gabrieli, swojej żony Polki. Żmudna kwerenda w rodzinnych zbiorach i archiwach wielu krajów przyniesie nieoczekiwane i druzgocące efekty. Z ocalałych relacji z przeszłości, fragmentów listów, dokumentów, notatek, zdjęć, rozmów z sędziwymi już świadkami z Polski, Niemiec, Ukrainy, Francji i Izraela autor buduje fascynującą opowieść o losach ofiar i oprawców drugiej wojny światowej.Pojawiają się przed nami „ludzie, którzy są do wszystkiego zdolni, którzy czynią dobro i ale i mnóstwo straszliwego zła, którzy są kochającymi rodzicami i brutalnymi oprawcami. A czasami i jednym, i drugim”.Dziadek autora, młody ale zaufany członek sztabu Odilo Globocnika, odpowiedzialnego za wymordowanie tysięcy ludzi i planową akcję zagłady, oddelegowany do Lublina i Krakowa, wymienia z matką i żoną czułe listy.W tym samym czasie dziadek Gabrieli, oddany pracy z dziećmi polski nauczyciel na Huculszczyźnie spędza ostatnie chwile życia w obozach Majdanka i Auschwitz.

Wydarzenie w Galicji: Gabi i Uwe. Mój dziadek zginął w Auschwitz. A mój był esesmanem

Ona i On, Gabi i Uwe, Polka i Niemiec – małżeństwo na przekór historii – przezwyciężyli uprzedzenia, zmyli piętno przeszłości, bo potrafią otwarcie mówić o tym, co było i odważnie budować przyszłość.

Poznali się na krakowskim Kazimierzu, On – niemiecki dziennikarz Uwe von Seltmann; Ona – polska artystka Gabriela Maciejowska. Zakochali się w sobie, ale niebawem spostrzegli, że przeszłość nie minęła i w fatalny sposób ich z sobą łączy: Dziadek Uwe, SS-man Lothar von Seltmann, odbywał podczas II. Wojny Światowej służbę w Krakowie, w tym czasie dziadek Gabrieli, Michał Pazdanowski, został zamordowany przez nazistów w obozie Auschwitz.

Dziś Uwe i Gabi są małżeństwem. Odbyli wielką podróż do odległych miejsc i w niechętnie wspominaną przeszłość, która stała się dla nich odkrywaniem samych siebie.

Z relacji, ocalałych fragmentów listów, dokumentów, notatek, zdjęć, rozmów z sędziwymi już świadkami z Polski, Niemiec, Ukrainy, Francji i Izraela zbudowali opowieść o losach ofiar i oprawców z czasów drugiej wojny światowej. To przede wszystkim punkt widzenia trzeciego pokolenia oraz spostrzeżenia na temat reperkusji wojny w następnych pokoleniach i co się dzieje, gdy bolesna przeszłość jest ukrywana. Pojawiają się tu „ludzie, którzy są do wszystkiego zdolni, którzy czynią dobro, ale i mnóstwo straszliwego zła, którzy są kochającymi rodzicami i brutalnymi oprawcami. A czasami i jednym, i drugim”.

Badając przeszłość swoich dziadków, Uwe i Gabi dostrzegli, że nie tylko oni muszą się nauczyć żyć z duchami przeszłości, oraz, że tylko ten, kto ma wiedzę o przeszłości może współkształtować przyszłość. Stworzyli projekt „Future of the Past”, czyli „Przyszłość przeszłości”, którego celem jest pojednanie ofiar i sprawców oraz uświadomienie, że kolejne pokolenia nie muszą dźwigać grzechów przodków, pod warunkiem, że nie będą ukrywać prawdy.

Małżeństwo na przekór historii – przezwyciężyli uprzedzenia, zmyli piętno przeszłości, bo potrafią otwarcie mówić o tym, co było, i odważnie budować przyszłość.

____________________________________

Poznali się na krakowskim Kazimierzu. On pisał artykuł o dziadku esesmanie, ona wspominała dziadka, który zginął w transporcie z Majdanka do Auschwitz. Dziś są małżeństwem. Z relacji, ocalałych fragmentów listów, dokumentów, notatek, zdjęć, rozmów z sędziwymi już świadkami z Polski, Niemiec, Ukrainy, Francji i Izraela zbudowali opowieść o losach ofiar i oprawców z czasów II wojny światowej. Pojawiają się tu „ludzie, którzy są do wszystkiego zdolni, którzy czynią dobro, ale i mnóstwo straszliwego zła, którzy są kochającymi rodzicami i brutalnymi oprawcami. A czasami i jednym, i drugim”.

Badając przeszłość swoich dziadków, Uwe i Gabi stworzyli projekt „Future of the Past”, czyli „Przyszłość przeszłości”, którego celem jest pojednanie ofiar i sprawców oraz uświadomienie, że kolejne pokolenia nie muszą dźwigać grzechów przodków, pod warunkiem, że nie będą ukrywać prawdy.

Uwe von Seltmann jest dziennikarzem, pisarzem, osobą dociekliwą. Spotkanie z nieznajomym Żydem w krakowskiej synagodze Remu sprawia, że zaczyna drążyć rodzinną historię. Poznaje nieznane fakty z życia swego dziadka - esesmana. W tym samym czasie jego żona, Gabriela, poznaje historię swojego dziadka, który zginął w obozie koncentracyjnym.

W wielu miejscach na wybrzeżu Japonii stoją stare kamienie z inskrypcjami ostrzegającymi przed tsunami. Mają one tak wiele lat, że zdążyły już porosnąć mchem i chwastami. Ludzie przechodzą koło nich obojętnie. Dlatego tak wielu z nich zginęło podczas ostatniego ataku tsunami. Po prostu nie wiedzieli jak się w takiej sytuacji zachować. Ale nie mieszkańcy wsi Aneyoshi. Tam wszyscy zdołali się uratować. Oni znali dobrze treść tych kamieni, bo uczono o nich w miejscowej szkole.

Taką historię przytacza na początek swojej opowieści Uwe von Seltmann. Jego zdaniem pamięć o przeszłości trzeba ciągle podtrzymywać. Zapominanie może grozić kolejnym kataklizmem. Mówienie o trudnych kartach naszej historii jest ważne i należy robić to ciągle. Kiedy wydaje się, że na temat II wojny światowej i Holokaustu wszystko już zostało powiedziane, wciąż okazuje się, że możemy odkryć coś nowego, co nas zaskoczy i być może zmieni sposób postrzegania pewnych spraw. Są przecież rodzinne archiwa, które kryją różne tajemnice. Pożółkłe zdjęcia, na których mężczyznom zamalowywano na mundurach kołnierzyki z emblematami SS mówią czasami więcej niż można się było dowiedzieć przez kilka lat od członków własnej rodziny. Uwe w pewnym momencie zaczyna dostrzegać podobieństwa w charakterze swoim i dziadka, którego nigdy nie miał okazji poznać. Obaj lubili podróże, obaj byli dziennikarzami. Jak wobec tego w czasie wojny zachowałby się Uwe? Czy również dołączyłby do załogi Odilo Globocnika, odpowiedzialnego za wymordowanie tysięcy ludzi?

Odkrywanie rodzinnej historii jest dla Uwe niezwykle trudne, chociaż wydaje się, że ma do tego konieczny dystans. Nigdy nie poznał swojego dziadka. Jedyne co po nim ma to kilka starych fotografii i dokumentów. A jednak czuje nad sobą cień tego człowieka. Przecież to jego dziadek - ktoś, kto w normalnych warunkach wychodziłby z nim na spacer do parku albo rozpieszczał słodyczami. Rodzina Seltmannów w pewien sposób obawia się poznania prawdy o Lotharze. Jednocześnie chcą i nie chcą wiedzieć, bo obawiają się tej wiedzy i jej wpływu na własne życie. W końcu to nie jest łatwa historia, a jej zbadanie wymaga ogromnej odwagi. "Wcale nie chcę tego wiedzieć... Nie tak dokładnie" - pisze Uwe von Seltmann. A jednak decyduje się poznać historię swojego dziadka na tyle dokładnie na ile jest to możliwe. Nawet jeśli ta wiedza może sprawiać ból.

Ważnym miejsce dla Uwe jest krakowski Kazimierz. To tutaj w synagodze Remu spotkał tajemniczego mężczyznę, który uświadomił mu, że ma wyrzuty sumienia z powodu tego, co robił jego dziadek. To tutaj poznał swoją żonę Gabrielę. Ona również nie wiedziała zbyt wiele o swoim dziadku, poza tym, że zginął w Auschwitz. Ona również, podobnie jak Uwe, postanowiła ruszyć na poszukiwanie swojej rodzinnej przeszłości. Nie była to łatwa podróż, ale oboje wynieśli z niej niezwykle cenne doświadczenia.

Michał Pazdanowski, dziadek Gabrieli, należał do Cracovii, dużego klubu sportowego w Krakowie, który był w konflikcie z Wisłą. 11 czerwca 1933 roku odbył się mecz obu tych drużyn. Cracovia, której trenerem był Gerhard Fleischmann, prowadziła 4:1. W 83. minucie meczu sędzia Zygmunt Rosenfeld wykluczył z gry grającego w Wiśle Henryka Reymana. Ten odmówił opuszczenia boiska, mówiąc, że od Żyda nie przyjmuje żadnych rozkazów. W efekcie z boiska zeszła cała drużyna Wisły, a mecz został przerwany. "Prawie siedemdziesiąt lat później Wisła nadała swemu stadionowi imię Reymana - nacjonalisty i antysemity, a kibole Cracovii noszą flagi izraelskie, szale z Gwiazdą Dawida czy plakaty z napisami Naród Wybrany" - pisze Uwe von Seltmann, który dużo czasu spędza na krakowskim Kazimierzu i z uwagą obserwuje zachodzące tu zmiany.

Michał Pazdanowski w czasie wojny przebywał w miejscowości Żabie (obecnie Werchowyna). Z dokumentów rodzinnych wynika, że tutaj został aresztowany 13 listopada 1942 roku przez gestapo. "Oznaczało to, że Michał nie został zatrzymany dlatego, że był Żydem. W listopadzie 1942 roku Niemcy i ich ukraińscy pomocnicy nieomal ukończyli już swoją robotę zagłady Żydów galicyjskich, zostawiając kilka tysięcy przy życiu jedynie we Lwowie i kilku pomniejszych miastach jak Kołomyja, Brody czy Tarnopol. Gabriela rozważała możliwość, że jej dziadek był Żydem, bo to, że w jej rodzinie byli żydowscy przodkowie, było dla niej zawsze jasne" - podkreśla Uwe von Seltmann.

Kiedy Uwe zajmował się historią swojego dziadka, było to dla niego trudne i bolesne. Część rodziny miała mu za złe, że rozgrzebuje historię, która powinna zostać zapomniana, rozdrapuje stare rany i wyciąga na powierzchnię demony z przeszłości. Nie było to dla nikogo łatwe. Jednak, kiedy zaczął zajmować się historią dziadka Gabrieli, musiał ponownie zmierzyć się z przeszłością swojej rodziny, z dziedzictwem, jakim obarczył go jego własny dziadek. Nie dla każdego spotkanie z Niemcem, w dodatku wnukiem esesmana, który brał udział w likwidacji warszawskiego getta, jest łatwym przeżyciem. Pojawia się opór, albo chociaż chęć wyrażenia swojej opinii o "tych Niemcach". A jednak Uwe nie unosi się gniewem, nie buntuje się. Przyjmuje to wszystko z pokorą i chęcią zrozumienia.

Książka, która napisał Uwe von Seltmann to nie tylko opowieść o dwóch rodzinach, które połączyła tragiczna historia. To również próba odpowiedzi na pytanie w jakim stopniu nasi przodkowie naznaczyli nas swoim własnym cierpieniem, jaki wpływ na nasze życie mają dokonane przez nich wiele lat temu wybory. Czy możemy obwiniać współczesnych Niemców o to, co zrobili w czasie II wojny światowej ich dziadkowie? Dlaczego rodziny zamordowanych Żydów i Polaków wciąż czują strach? Niezwykle ważne jest przypominanie o tamtej historii. Bo jeszcze nie wszystko zostało powiedziane na temat Holokaustu i II wojny światowej. Trzeba więc wciąż prowadzić badania, publikować kolejne świadectwa. Bo tylko dokładna wiedza o tym, co się wydarzyło pomoże nam uniknąć podobnego kataklizmu w przyszłości. Ale czy trzeba jednocześnie obwiniać dzisiejszych Niemców o to, czego dokonali ich dziadkowie? Czy poczucie winy, jakie nosi w sobie wielu z nich jest słuszne?

Katarzyna Markusz

Kontakt



Zuletzt bearbeitet 10.10.2013 13.50
Linki