Miało się zacząć „Dzyń, dzyń, dzyń!”, ale Jaga publikuje moje pisanie kilka dni później (dwa dni!), zamiast w poniedziałek, trudno. I tak nowy rok szkolny zaczął się z nową listą podręczników, lektur, szkoła na dwie „szychty”, jak się mawia na Śląsku, niektóre zajęcia dzieciaki będą kończyły późnym popołudniem. Jedna wielka niewiadoma dla dzieci, rodziców i nauczycieli. Na pociechę pozostaje uśmiech-grymas z garniturem zadbanych zębów pani minister Anny Zalewskiej, niezmącona refleksją twarz pani minister. Zadowolonej, a jakżeby inaczej, że doprowadziła do błyskawicznej, chaotycznej, kosztownej i kaleczącej wszechstronność wykształcenia dzieci i młodych ludzi „dobrej zmiany” w szkolnictwie. Choć na ścianach klas nie wiszą jeszcze, jak prorokują niektórzy memowi wieszcze, portrety Prezesa i ojca Rydzyka obok godła i krzyża to na pewno przetrącony będzie kurs historii, języka polskiego, nawet fizyki. Jednoznacznie dzielni i krystaliczni „żołnierze wyklęci”, żadnych tam pogromów, za to Lech Wałęsa był tylko „Bolkiem”. Współczuję dzieciom, rodzicom, naszym następcom, z jakim obrazem świata wejdą w świat ci młodzi dzisiaj? Lektury? Klasy V-VI, wykaz: „Punkt 18: Wybrane wiersze Władysława Bełzy, Jana Brzechwy, Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, Zbigniewa Herberta, Anny Kamieńskiej, Joanny Kulmowej, Adama Mickiewicza, Czesława Miłosza, Tadeusza Różewicza, Juliusza Słowackiego, Leopolda Staffa, Juliana Tuwima, Jana Twardowskiego oraz pieśni i piosenki patriotyczne.” Niech nikt nie mówi więc, że nie ma Miłosza… „Tu cicho sza, tam cicho…”
A w Stargardzie Szczecińskim rozpoczęło rok szkolny 102 uczniów. Co z tego? Ano, wiele, bo to osadzeni w więzieniu. 26 z nich podjęło naukę w liceum, reszta w zawodówce, bo chcą wyjść nie tylko z pokwitowaniem odbytego wyroku, ale „z czymś”. Powodzenia. Ich chyba najmniej dotknie reforma, de-forma szkolnictwa, a może rośnie nam grono dobrych rzemieślników, w tym ślusarzy i kucharzy, a tych brakuje.
Odbył się protest organizacji rodzicielskich, Związku Nauczycielstwa Polskiego, prodemokratycznych organizacji pod Min. Edukacji. Pani minister się tym nie przejmuje. Po tym, jak wiele wysiłku PiS włożyło w propagandę, w niezliczone manipulacje opiniami nt. gimnazjów po 18 latach od ich wprowadzenia, nie ma odwrotu od „reformy”. Nawet szef ZNP, Sławomir Broniarz to właśnie stwierdził. Pozostało więc okazywanie niezgody na te zmiany. Nie wiadomo, ilu ostatecznie nauczycieli straci pracę, częściowo, w całości, ilu będzie musiało łatać etaty pędząc od szkoły do szkoły. W czerwcu ZNP mówiło o 33 tys. zwolnionych lub z ograniczonymi etatami. Już wiadomo, że na wsi będzie kłopot z nauczycielami.
Bo proszę Państwa, nowy „obatel” ma być tworzony: prawdziwie polski, katolicki, bezkrytyczny wobec swoich, ale nieufny wobec opozycji, obcych, w poczuciu zagrożenia ale i chwały, bo Polak lepiej umiera niż buduje, a ciepła woda w kranach go nudzi. Dlatego nie zawsze już jest ciepła woda. Ja od tygodnia nie mam ciepłej w kuchni. No dobra, w pionie się coś zapowietrzyło. Ale nie mam. Koleżanka nie miała prądu na wsi opolskiej od rana w któryś dzień, nie pierwszy raz. Nuda, ten prąd. Dobrze, nie panikuję, dostawca zapowiedział przerwy i naprawy.
Gościłam przyjaciół, Polacy pochodzący z Ukrainy, ona ma już polskie obywatelstwo, on nie. Są szczęśliwi, mieszkają w Polsce, na dwie córeczki dostają po 500 plus. Oboje doktorzy nauk humanistycznych, on na budowach dorabia, pisze ważne prace naukowe, dostaje za nie po 200 zł w poważnych instytucjach, wykłada na Ukrainie. Ona zajmuje się dziećmi, dorabia. Od siedmiu lat po raz pierwszy wyjechali na wakacje. Jemu się wiza kończy, musi być przed 15.09. na Ukrainie, ona jest wolna, może wracać kiedy chce. Nuda, taka możliwość, prawda? On po kilka godzin stoi na granicy polsko-ukraińskiej, potem płaci, czeka na zezwolenie na pobyt w EU itd… Nuda ta unia, która nie ma granic, nie pyta o wizy… Taka sama nuda, jak ciepła woda czy prąd w domu.
Bliska mi osoba, leżąca w domu opieki, pogodna i wspaniale sprawna umysłowo, z takąż radosną, choć obie nie chodzą, sąsiadką. Jedna obsługuje pilota od łóżka drugiej, podobnie z pilotem do radia. Co niedziela mają wizyty katolickiego księdza. Pytamy, czy chcą komunię czy może porozmawiać? Obie, choć wierzące, ale myślące, mówią twardo „NIE!”. Czemu? „Nie chcę, nie byłam w spowiedzi, ale nie będę im się spowiadać, zresztą z czego? Niech idzie sobie. Tylko biorą od ludzi pieniądze, politykują! Ja sama sobie z Tym na górze porozmawiam.” Tak mówią 84- i 81-latka. Nie są słuchaczkami Radia Maryja, co nie znaczy, że nie są katoliczkami. To i zabawne, i smutne, jak sobie „personel naziemny” Ponbócka nagrabił. I wciąż czerwona lampka ostrzegawczo się nie zaświeciła, a ludzie wypisują się z Kościoła…
Jedni oglądają „Grę o tron”, inni „Ojca Mateusza”, „House of cards”, a ja słucham. Co poniedziałek rzucam wszystko przed godziną 15 i … „Prawda Nas Zaboli”, mój ulubiony poniedziałkowy program Piotra Najsztuba. Cytuje „salwy” propolskiej propagandy, bałamutne teksty prawicowe, teatrum dla ucha nie tylko w treści, ale i wykonaniu. I „Prawiersz – prawdziwie prawicowy prawie wiersz” Tomasza Piątka, tak, tego samego, który napisał książkę o matactwach i rosyjskich kontaktach A. Macierewicza. Tu dopiero wyjątkowi twórcy, miarowo, z przeżyciem przez Piątka czytani! Twórcy wybitnie niewybitnych tekstów, zaangażowanych produkcyjniaków. Jednym ze stałych gości jest poezja Marka Gajowniczka. Ech, parę próbek fraz tych poezji, „szaniec pamięci”, „Niemcy źli i bardziej źli”, apel „ty obcy człowieku”, który czeka na podatki od niewiernych, jest roszczeniowy. „Nudzicie się, łazicie po plaży”. I napotykają europejską parę…Wg poety imam ich usprawiedliwi, bo każda Europejka zasługuje na gwałt, a dobry muzułmanin ma ją nauczyć moresu. Poeta ostrzega: „tym razem zgwałciliście Polkę i pobiliście jej męża!”. I przekona się taki, że nas nie można bezkarnie poszturchiwać, że dostaną nauczkę i żaden nie spojrzy śmielej na Polkę. „To mój kontynent!”, pisze poeta. Stop wdzieraniu się na nasz kontynent! Każe się modlić obcemu, aby nie spotkał na swej drodze Polaków…
Poeta „Kormoran” dostrzega coraz trudniejszą rzeczywistość i pisze o drogiej kostce masła. „Czemu masło kosztuje 10 zł?” Ano, wiadomo: przez Obamę i Hillary Clinton, przez spisek lewacki, który „sięga naszych krów, by Amerykanin był zdrów”. I jeszcze jeden wdzięczny cytat, refren wiersza: „Bo wie już to kraina ta, kwa kwa kwa, platforma zła, kwa kwa kwa, wyborcza zła, kwa kwa kwa, agora zła” i „gę gę gę, zły TVN”. Wydanie mojego ulubionego serialu radiowego zawsze kończy się przemówieniem Mózgu Państwa i podziękowaniem: ”Dziękuję za odwagę”. To i ja podziękuję, tym bardziej, że do bliskich Piątka (tego samego, od książki o Macierewiczu) właśnie wczoraj weszła policja, pokręcili się po domu. Potem stwierdzili, sorry, pomyłka. Niepokój zasiano. Ci, jak Waldemar Kuczyński, Seweryn Blumsztajn, którzy pamiętają i doznali metod esbeckich (które pan Jaki, Ziobro znają jedynie z literatury, ale i tak wiedzą lepiej, kto bohater a kto nie) przypominają, że to już kiedyś było. No to życzę odwagi. Nam wszystkim.
Beata Dżon Ozimek