Jak ukryć całą swą przeszłość? Jak uczynić ze swego dzieciństwa tabu? Jak udawać kogoś, kim się nie jest? To robią akurat aktorzy na scenie. Oraz fascynująca postać Mosze Waksa ze wschodnich rubieży Polski, który zafundował sobie dwa życia.
Pierwsze trwało do II Wojny światowej a następne po jej zakończeniu. Dowiedzieliśmy się szczegółów z jego biografii z dokumentarnego filmu w reżyserii Elwiry Niewiery. Obraz powstał przy współpracy z Piotrem Rosołowskim. Film trwa niemal półtorej godziny i wciąga widza w wir wydarzeń wokół Mosze Waksa, nazywającego się od 1922 roku Michał Waszyński. Film zdolnych polskich filmowców zdobył w Wenecji główną nagrodę festiwalu za film dokumentarny w 2017 roku. I słusznie. To piękny owoc zebranych materiałów.
Film zobaczyliśmy 19 lutego 2020 w sali „Le Studio” przy Lycée Français na Liechtensteinstrasse w Wiedniu. Tytuł filmu „Książę i dybuk” odnosi się do tytułu arystokratycznego, jaki Waszyński używał w Rzymie po 1945 roku, kiedy tam mieszkał. Nie protestował, kiedy nazywano go właśnie „il principe polacco”. A Dybuk to mityczna postać z legend żydowskich, niemal demon. „Dybuk” to również tytuł filmu, nakręconego w 1933 roku w Warszawie przez M. Waszyńskiego. Jest to historia dramatyczna, w sposób zawoalowany nawiązująca do zawikłanych aspektów hetero- i homoseksualności. Waszyński był bardzo znanym reżyserem polskim i nic nie stałoby na przeszkodzie dalszej kariery, gdyby we wspomnianym roku 1933 w Berlinie, 600 km na zachód od Warszawy, nie doszedł do władzy Adolf Hitler, obsesyjny antysemita.
Rok 1939, czyli napaść Hitlera na Polskę, stanowi także cezurę w życiu Waksa/Waszyńskiego, który nakręcił kilkanaście filmów. Jako Żyd, musi uciekać z Polski na wschód, czyli na tereny zajęte przez Armię Czerwoną 17 września 1939. I tu zaczyna się kilkuletnia zasłona mgieł i tajemnic w życiu Waszyńskiego. Gdzie przebywał? Może blisko Kowla, gdzie się urodził w 1904 roku? Może na Syberii? Co robił? Nie wiemy. Znał wiele języków. W filmie, opowiadającym o Księciu-Dybuku, słyszymy urywki z jego zapisków, notatnika, prowadzonego po polsku, rosyjsku i w jidysz.
Faktem jest, iż odnajduje się w oddziałach sformowanych na dalekich wschodnich terytoriach ZSRR przez gen. Władysława Andersa. Filmuje – to jego fach – przemarsz wycieńczonego wojska polskiego przez Związek Radziecki, wymarsz do Iranu i Palestyny. Filmuje dalsze losy dzielnych, walecznych patriotów polskich, uratowanych z radzieckiej poniewierki. Waszyński filmuje jako operator zaciekłe, straszliwe walki pod Monte Cassino. Już jest zatem we Włoszech. Pozostanie w nich po zakończeniu wojny. Nie wróci do komunistycznej Polski.
W Italii robi karierę… no właśnie, jako kto? Po pierwsze musi ustabilizować swoje życie prywatne. Waszyński żeni się z hrabiną włoską z miasteczka Ricanati, o wiele starszą od niego. „La contessa” umiera bezdzietnie dwa lata po ślubie. Waszyński jest ustabilizowany finansowo. Opowiada o tym leciwy już teraz Włoch, były szofer Waszyńskiego. Służył mu wiernie wiele lat, czyszcząc regularnie chromy samochodu marki rolls-royce. Po drugie Waszyński pławi się w nowym życiu wśród gwiazd filmowych, reżyserów, czując się tam jak ryba w wodzie. Fotografuje się (gratulacje dla realizatorki przy okazji za tak dokładne, pieczołowite zebranie rozsypanych po świecie dokumentów po głównym bohaterze!) z takimi ówczesnymi gwiazdami ekranu jak: Gina Lollobrigida, Sofia Loren, Ava Gardner, Claudia Cardinale.
Waszyński gra nawet epizodyczną rólkę w filmie „Bosonoga contessa”, gdzie widzimy mężczyznę zafascynowanego urodą A. Gardner w monokini, opalającej się na pokładzie statku. A reżyserka ukazuje nam tajemnicę Waszyńskiego: był krypto-homoseksualistą. To jeden z jego sekretów. Pseudo-arystokrata oraz pseudo-casanova. Na filmie oprowadza nas stary Hiszpan po łące, gdzie w 1964 niedaleko Madrytu powstał „antyczny Rzym”, czyli film w reżyserii Anthony Manna „Upadek Cesarstwa Rzymskiego”. Fantazyjne świątynie, pałace, forum oraz statystów tłumy. Stary Hiszpan wspomina, iż obok kabin, gdzie przebierali się młodzi Hiszpanie (tak jak on grający rzymskich legionistów w zbroi i na koniach), ciągle „kręcił się” Michał Waszyński, chcąc podejrzeć młode, prężne ciała męskie…
To jest plus dla reżyserki „Księcia i dybuka”. Nie odtworzyła nam życia bez skazy, nie ukazała Wielkiego Reżysera, lecz przedstawiła los człowieka, niebywale uzdolnionego. Zaczynał od teatru lalek w Kijowie po zakończeniu I Wojny światowej. Niemal klasyczny przykład artysty, któremu z powodu rasy życie nie ułożyło się tak, jak sobie to wyobrażał w małym żydowskim miasteczku, gdzieś hen, we wschodniej Europie.
Waszyński zmarł w 1965 roku w Madrycie na przyjęciu kolacyjnym. Serce…
Reżyserka, Elwira Niewiera, urodzona w Raciborzu a mieszkająca w Berlinie, bardzo efektownie rozpoczyna swój film: oglądamy pogrzeb Waszyńskiego w Rzymie, dokąd sprowadzono zwłoki z Hiszpanii. Gęsty tłum żegna na zawsze filmowca żydowskiego z Polski. Pochowany został w grobowcu rodziny Dickmann. Byli jego przyjaciółmi. Zawsze zwracali się do niego per „principe”, czyli „proszę księcia”. Noblesse oblige…
Wiesław PIECHOCKI, Wiedeń, luty 2020