Zuletzt bearbeitet 31.03.2015 11.00


Zuletzt bearbeitet 08.10.2014 14.40
LET´S CEE Film Festiwal - ciąg dalszy

 

 

 

 

Dzień drugi Festiwalu poświęciłam

filmom polskim

Płynące wieżowce 

− polski dramat filmowy z 2013 roku, napisany i wyreżyserowany przez Tomasza Wasilewskiego. Światowa premiera filmu miała miejsce 18 kwietnia 2013 podczas Tribeca Film Festival w Nowym Jorku. W lipcu tego roku obraz wyświetlano na festiwalach w Karlowych Warach oraz wrocławskim kinie Nowe Horyzonty. Komercyjna premiera w Polsce przypadła na 22 listopada 2013. Za granicą projekt prezentowano pod tytułem Floating Skyscrapers.

Obsada: Mateusz Banasiuk − Kuba, Bartosz Gelner − Michał, Marta Nieradkiewicz − Sylwia,

Katarzyna Herman − Ewa, Olga Frycz − Monika, Izabela Kuna − Krystyna i inni.

Po filmie dyskusję z reżyserem prowadził Tomasz Raczek.

Moje wrażenia. Początek filmu „wtłoczył” mi w mózg rozmowę Mamonia z kultowego filmu Rejs na temat filmu polskiego. Do końca projekcji nie umiałam uciec myślami od sceny z filmu Piwowskiego. Papieros, dymek, pauza, zaciągnięcie się, pauza, wypuszczamy dymek. Pauza... I tak przez 15-20 sekund.

Film interesujący jeśli chodzi o poruszany temat. Na fali. Kontrowersyjny ale porusza problem gejów, zwłaszcza w Polsce fatalnie traktowanych. Nie jest prawdą, że idziemy z tematem do przodu. W TV, w wielkomiejskiej przestrzeni kulturowej jest nieco lepiej, ale i brutalizacja postąpiła do przodu. Gdyby o treściach, problemie merytorycznie pogadać... niestety -  generalnie nuda...

Dużo seksu, przemocy, znakomity operator.

„Hardkor Disko"(Polska 2014, reż. Krzysztof Skonieczny)

Moderacja dyskusji: Tomasz Raczek

Dramat w reżyserii Krzysztofa Skoniecznego

scenariusz: Krzysztof Skonieczny, Robert Bolesto

Marcin (Marcin Kowalczyk) – tajemniczy i introwertyczny chłopak – bezgłośnie zajmuje całą przestrzeń ekranu i staje się przewodnikiem po świecie hardkoru i disko. Hipnotyzuje swoją powściągliwością i spojrzeniem pozbawionym emocji. Przybywa do Warszawy i wkracza do świata Oli (Jaśmina Polak), aby całkowicie odmienić jej losy.

Krzysztof Skonieczny prezentuje hedonistyczną stolicę młodych ludzi, którzy chwytają każdą chwilę i czerpią z niej całymi garściami. Ich życie to imprezowanie, picie i narkotyki. Po nieprzespanej nocy są w stanie biec na zajęcia albo do pracy. To pokolenie hardkoru, które potrzebuje nieustannej stymulacji. Reżyser zestawia je z pokoleniem rodziców, którzy kontemplują wspólne momenty, upajają się sztuką i tworzeniem. Tata (Janusz Chabior) i mama Oli (Agnieszka Wosińska) starają się wpasować w klimat luzu i swobody, lecz wypadają nieco karykaturalnie. Aktorzy doskonale poradzili sobie w wykreowaniu dorosłych, którzy pragną uciec przed upływem czasu i wciąż pozostać cool. Liberalni,  w swojej otwartości i nowo bogactwie wydają się śmiesznymi marionetkami,  głoszącymi frazesy o życiu. Można się tylko zastanawiać, czy takie podejście daje Oli poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa.

"Hardkor Disko" przybiera czasami teledyskowy charakter, ale zabieg ten stanowi doskonały atut opowiadanej historii. Muzyka jest integralną częścią świata bohaterów – łączy odświeżone stare piosenki Dezertera czy 2 plus 1 z nowoczesnymi brzmieniami klubowymi i hip-hopowymi.  Całość dopełniają zdjęcia wykonane przez Kacpra Fertacza. Operator portretuje nihilistyczny świat młodzieży, puby i kluby oraz piękno natury. Chłodnym okiem przygląda się poczynaniom bohaterów, obnażając ich charaktery. Nie ucieka od przemocy i scen seksu. Dzięki tej dosłowności uniknął apoteozy agresji (która tak bardzo zaznaczyła się w "Funny games" Hanekego) i ukazał metodyczne działanie młodego chłopaka wiedzionego chęcią zemsty.

 Bezsprzecznie obsada filmu Krzysztofa Skoniecznego stanowi największy atut obrazu. Marcin Kowalczyk udowodnił, że mniej znaczy więcej. Powściągliwa ekspresja przyciąga wzrok do bohatera. Pełen sprzeczności i determinacji intryguje, pozostawiając ogromną przestrzeń na niedopowiedzenia i interpretację widza.

 Reżyser zaplątał się trochę w tych wszystkich ozdobnikach, nieco mniej uwagi poświęcając scenariuszowi. Historia, początkowo tajemnicza, dość szybko staje się przewidywalna. Główny bohater, Marcin, po chwilowym zawahaniu, wraca do z góry przyjętego przez siebie planu zemsty. W "Hardkor Disko" nie ma zaskakujących zwrotów akcji i niekonwencjonalnych rozwiązań, co trochę rozczarowuje. Mimo wszystko Krzysztof Skonieczny zbudował ciekawą płaszczyznę do rozmyślań. Niezdefiniowany bohater z niejasną motywacją pozostanie w myślach na dłużej.

Moje wrażenia. Raczej nie pozostanie w myślach. Schemat „anioła zagłady” w filmie światowym to nic nowego. Recenzje są po to aby przyciągnąć widzów. Ja odradzam. Znowu dłużyzny. Znowu (to moda, czy cel?) długie oglądanie męskich karków, takie mocne „karczycha” są w Polsce modne? Na obu filmach te same białe kafelki w tle biorących prysznic dobrze zbudowanych aktorów. Dawno tylu fallusów nie widziałam...  Poważnie. A teksty wulgarne, ciągle ku...y, pier...nie, chu... itd, itp. Uszy puchły.

Zawsze można powiedzieć, że film ambitny, „ciekawa płaszczyzna do rozmyślań”. Trwa u nas gloryfikacja filmów pseudointelektualnych, co wyraża się tym, że nie umiejąc czegoś nazwać i pokazać, stosuje się skrót myślowy: nie rozumiem, znaczy dobre. Bzdura. A już po tego typu filmie włączenie w końcówkę piosenki Anny German o Warszawie zapachniało kwiatkiem przy kożuchu.

SOBOTA, 4 PAŹDZIERNIKA, GODZ. 17:00

1010 Wien, Actor's Studio Wien, Tuchlauben 13

Spotkanie autorskie z pisarzem Marcinem Szczygielskim i prezentacja książki „Arka czasu" (Grand Prix w III Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren na współczesną książkę dla dzieci)

Wstęp i moderacja dyskusji: Liliana Niesielska i Tomasz Raczek

Aż żal, że tak mało osób było zainteresowanych tym spotkaniem. Marcin Szczygielski to wybitna osobowość w polskiej literaturze. A jego powieści dla młodego czytelnika są prawdziwą wyprawą w świat minionej historii naszego kraju. Ostatnia szczególnie. Arka czasu  to opowieść o żydowskim chłopcu, który z warszawskiego getta zostaje niemal siłą "przeniesiony" do warszawskiego ZOO, gdzie państwo Żabińscy - stając na straży ogrodu - przechowali a co za tym idzie, uratowali życie w tym czasie wielu Żydom. I poznajemy losy tych ludzi widziane oczami nastoletniego dziecka. Książkę warto i trzeba przeczytać. Autor w pasjonujący sposób opowiadał zarówno o niej jak i swojej drodze literackiej, która zawiodła go do poruszania tych tematów.

Jadwiga Hafner

Kontakt



Zuletzt bearbeitet 10.10.2013 13.50
Linki