Zuletzt bearbeitet 31.03.2015 11.00


Zuletzt bearbeitet 09.05.2016 00.16
52 książki w 2016 r. kwiecień

Dębska Kinga: Moje córki krowy. Warszawa, 2016, Świat Książki

Siedlecka Joanna: Mahatma Witkac. Warszawa, 2014, Wydawnictwo mg

Agnieszka Graff: Matka feministka. Warszawa 2014, Wyd. Krytyki Politycznej

Sasza Hady: Morderstwo na mokradłach. Gdańsk. 2012. Wyd. Oficynka

Dębska Kinga: Moje córki krowy. Warszawa, 2016, Świat Książki, str. 253,1 nlb.

Dwie siostry, dojrzałe kobiety, stoją przed problemem pogodzenia się ze śmiercią matki i zapewnienia opieki choremu ojcu. Nie jest to łatwe, gdyż ich wzajemne relacje są trudne, dość specyficzne.

 Marta - starsza, to aktorka samotnie wychowująca dorosłą już córkę, poukładana i zorganizowana. Ulubienica ojca.

 Kasia - nauczycielka, niepracujący mąż i syn nastolatek. Żywiołowa, jej lekarstwem na problemy jest alkohol.

 Obie są sfrustrowane, nieszczęśliwe, osamotnione. Po śmierci matki czują paniczny strach przed przyszłością. Zaczyna się nowy rozdział w ich życiu.

 "Trzeba jakoś umeblować tę codzienność, zaleczyć rany i żyć. Trzeba się nauczyć funkcjonować bez wizyt w szpitalu. Trzeba się koncentrować na ojcu, że by było mu jak najlepiej, żeby osłodzić mu ten czas, nie wiadomo jak długi. Muszę być z nim jak najwięcej; nadrobić stracone lata. Rozmawiać, podróżować, uszczęśliwić, jak tylko się da."

 Czy możliwe jest , aby choroba ojca zbliżyła siostry do siebie? Każda z nich dodatkowo ma własne intymne, kobiece przeżycia.

 Kto z nas nie przeżywał choroby rodziców, ich cierpienia, konieczności zapewnienia opieki i lęku przed ich odejściem?

 Książka, mimo, że porusza tak smutne i poważna problemy, to zawiera bardzo dużo dowcipnych scenek. Niejednokrotnie, od pewnego momentu śmiałam się razem z bohaterkami.

na zdjęciu: Kinga Dębska

       

Siedlecka Joanna: Mahatma Witkac. Warszawa, 2014, Wydawnictwo mg. str. 350

Pasjonująca, reporterska opowieść o Stanisławie Ignacym Witkiewiczu, od którego tragicznej samobójczej śmierci minęło właśnie 75 lat (18 września 1939 r.), a wkrótce minie 130 lat od dnia jego narodzin (24 lutego 1885 r.) – pisarzu, dramaturgu, filozofie i fotografiku, jednym z najwybitniejszych i najoryginalniejszych twórców XX wieku. Dzięki swojej detektywistycznej wręcz pracy autorka zebrała dziesiątki wspomnień osób, które znały Witkacego, m.in. Oli Watowej, Ireny Krzywickiej, Stefanii Tuwimowej, Anny Linke, generałowej Jadwigi Sosnkowskiej i wielu innych.

 Nie zabrakło relacji o zagadkowym wciąż pobycie Witkacego w Rosji, służbie w Lejbgwardii, a także ostatnim „szprynglu”, który nam wyciął, czyli tragikomicznej „grzebalnej awanturze” na Pęksowym Brzyzku, gdzie – jak się okazało – pochowano zamiast niego Bogu ducha winną Ukrainkę.

 A przede wszystkim są tu opowieści o tak ważnych dla niego kobietach. Kochankach, klientkach „Firmy portretowej”, a zwłaszcza jego dwóch żonach. Oficjalnej – Jadwidze Witkiewiczowej, „Cesarzowej Zjednoczonej Witkacji”, która ocaliła jego spuściznę. I tej nieoficjalnej, jego ostatniej miłości – Czesławie Oknińskiej, „Witkacowej”, odratowanej po ich wspólnym samobójstwie na Polesiu, będącym reakcją na wiadomość, że bolszewicy zaatakowali 17 września 1939 roku Polskę.

/źródło opisu: http://www.wydawnictwomg.pl/mahatma-witkac/

na zdjęciu poniżej: Joanna Siedlecka

Agnieszka Graff: Matka feministka. Warszawa 2014, Wyd. Krytyki Politycznej

Graff została konserwatystką, odbiło jej od macierzyństwa – krążyły plotki po mieście, gdy zaczęła rzadziej pojawiać się na feministycznych spotkaniach i pisać felietony o poruszaniu się z wózkiem po mieście. Nie da się ukryć: feminizm ma kłopot z macierzyństwem.

To doświadczenie, które podważa nasze przekonania dotyczące woli i podmiotowości. A zwłaszcza o „wyborze”. Pracować czy poświęcić uwagę i czas wychowaniu? – większość kobiet stoi tu wobec konieczności, nie wyboru. Opieka nad małym dzieckiem pożera ogromnie dużo czasu, energii i funduszy, a także emocjonalnego zaangażowania. Tak dużo, że na niewiele innego tych zasobów starcza.

Czy oznacza to, że matka nie może być feministką? Oczywiście, że nie. Tyle tylko, że to feminizm szczególny – sceptyczny wobec rynku, wymagający wobec ojców, uważny na to, co dzieje się w domu i w piaskownicy.

Kryminały to także niezła rozrywka intelektualna. Uczy logicznego myślenia, wyciągania wniosków z zaistniałych sytuacji. A w Polsce coraz większa ilość autorek i autorów tego gatunku. Interesujące. 

Poniżej, niespodzianka. Na zdjęciu: Sasza Hady

Sasza Hady: Morderstwo na mokradłach. Gdańsk. 2012. Wyd. Oficynka, str. 382

Alfred Bendelin, najsłynniejszy prywatny detektyw Londynu, nie może narzekać na swój los: jest rozchwytywany zarówno przez majętnych klientów, jak i rozkochane w nim wielbicielki. Brawurowo rozwiązuje sprawę za sprawą, przyprawiając funkcjonariuszy Scotland Yardu o ból zębów i koszmary nocne. Słynie z niezawodnego lewego sierpowego, piekielnej inteligencji i zniewalającego uśmiechu. Jest tylko jeden problem: Alfred Bendelin nie istnieje.

W postać znanego z powieści kryminalnych detektywa wciela się niejaki Nicholas Jones – wbrew wszystkim swoim zasadom i zdrowemu rozsądkowi. Z dnia na dzień porzuca wygodne życie w wielkim mieście i wyrusza na prowincję, aby rozwikłać zagadkę tajemniczego morderstwa. Tak – oczywiście wszystko to dla pewnych pięknych niebieskich oczu.

W otoczonej mokradłami osadzie Little Fenn zostaje znaleziona głowa znanego w okolicy domokrążcy. Wydaje się, że nikt z mieszkańców wioski nie miał motywu, by go zamordować, ale ich dziwne zachowanie zwraca uwagę samozwańczego detektywa. Wśród jesiennych mgieł spowijających torfowiska czai się zło...

/źródło opisu: http://oficynka.pl/

 

Kontakt



Zuletzt bearbeitet 10.10.2013 13.50
Linki