Zuletzt bearbeitet 31.03.2015 11.00


Zuletzt bearbeitet 21.09.2011 07.52
XIX Światowe Forum Mediów Polonijnych

 

 

Województwo Zachodniopomorskie

„Do kraju tego, gdzie tak za tak, nie za nie,

bez światłocienia... Tęskno mi Panie”

Niebawem dołączymy filmik - prosimy o cierpliwość...

W dniach 5-11. września odbyło się dziewiętnaste Forum Mediów, w którym udział wzięło ok. 150 dziennikarzy, częściowo ze świata, częściowo z mediów regionalnych, polskich.

Celem nadrzędnym jest pokazanie dziennikarzom najciekawszych zakątków, regionów naszej ojczyzny, zaś rolą tychże jest promocja Polski w krajach zamieszkania. Polski,  znaczy: osiągnięć przemysłowych, turystyki, nawiązywanie kontaktów naukowych, technologii, czy choćby i towarzyskich.

„Województwo Zachodniopomorskie bramą do Europy” – tak brzmiało jedno z haseł tegorocznego Forum. Województwo, z miastem Szczecin jako jego stolicą jest bowiem położone tuż przy granicy z Niemcami. Oglądaliśmy, m.in. na Targach Rolnych w Barzkowicach firmy polsko-niemieckie, także gościliśmy w gospodarstwie HOLSTAR prowadzonym przez Holendra, na każdym kroku opowiadano o swobodnym przepływie idei i ludzi pomiędzy przedsiębiorcami polskimi, poprzez Niemcy z całą niemal Europą. Robi wrażenie!

Ciekawi ludzie, to osobny rozdział w naszych podróżach. Tym razem niespodzianką stało się spotkanie z wnukiem (po mieczu) Henryka Sienkiewicza – Juliuszem, w posiadłości Wojciecha Zyzdy na zamku w Tucznie.

Konferencje prasowe z władzami województwa, poszczególnych gmin i miasteczek, gdzie mogliśmy zadawać pytania i wysłuchać wyczerpujących odpowiedzi poszerzyły wszystkim zakres wiedzy o niezbyt jednak znanym regionie Polski. Mało kto na przykład wiedział, że Zachodniopomorskie szczyci się większą ilością jezior niż Mazury. Są tu znakomicie wyposażone ośrodki sportów wodnych a jednym z gości bywających tu i korzystających z parku sportowego jest Adam Małysz...

Zgodnie z obietnicą daną na Czaplinieckim rynku Panu Staroście, słów parę o Sławogrodzie, który ze względu na ograniczenia czasowe pominęliśmy. Niestety – zdarza się. Nam też przykro... a tam ponoć na nas czekano...

Gród "Sławogród" jest rekonstrukcją warowni wczesnośredniowiecznej. Wiernie oddane historyczne rekonstrukcje budynków i fortyfikacji działają na wyobraźnię turysty jak wrota czasu. Po przekroczeniu bramy można przenieść się do świata naszych przodków, gdzie czeka przygoda z przeszłością. Sławogród nie jest zwykłym skansenem…Cała osada tętni życiem. Niedaleko palisady znajduje się zagroda ze zwierzętami, przy chacie rosną zioła, z których gospodyni robi wywary i leki. Grodziska pilnują dzielni wojowie, którzy odpierają ataki barbarzyńskich sąsiadów i obcych plemion. Na krosnach niewiasty tkają piękne materiały, a z kuźni sypią się iskry, które wznieca kowal! Można tu odwiedzić najstarszego i najmądrzejszego męża, który opowie o dawnych bogach i odsłoni przyszłość używając magicznych run. Stragany uginają się pod ciężarem bogatej oferty kupców, którzy zwożą towary ze wszystkich stron świata…                                                                  /z: Wikipedia/

Dziękujemy prezesowi Staszkowi Lisowi i jego zespołowi za obdarowanie nas, tych z dala od kraju mieszkających, kolejną lekcją na temat Polski. Przekażemy ją innym...

W przyszłym roku jubileusz: XX Światowe Forum Mediów Polonijnych w Małopolsce. Do zobaczenia!

Jadwiga M. Hafner

A oto tekst naszego kolegi ze Szwecji, Tadeusza Urbaćskiego – jak zwykle „na wesoło”:

Najkrócej o ostatnim - XIX Forum

Kochani,

największy kłopot miałem ze znalezieniem nart. Dopiero telefonicznie przez Londyn znalazłem takie w Dąbrowie Tarnowskiej. Przecież jeszcze lato było i u mało kogo zimowe narty z butami stoją w przedpokoju. Drugi kłopot, to absencja artystów, ale się udało skompletowaćekipę uzdolnionych. W przyszłym roku na XX Jubileuszowym spotkaniu, zespół wzbogaci się o Prezesa Lisa, który obiecał odśpiewanie kabaretowego hymnu razem z nami na scenie. Wiem, to brzmi tragicznie (nie że z Prezesem, bynajmniej!) – w przyszłym roku, ale do stycznia niedaleko a luty krótki i zaraz Wielkanoc, wakacje  i XX Forum. Się wytrzyma!

Kabaretowy wieczór nosił tytuł "Furtka w bramie", ponieważ Bramą do Europy jest zachodzniopomorskie i Szczecin. A my – myk furteczką i już za granicą!

Kabaret dEFEKT się udał, jak orzekła widownia. Nasz akompaniator Jaśko Stępień pojawił się służbowo na kilka godzin, odpytał wielu do Radia Kraków i odjechał. Trzeba było z łapanki chwytaćoprawcę muzycznego aż w Katowicach, w osobie znakomitego muzyka Jerzego Kostrzewskiego. LOKOMOTYWĘ po hiszpańsku, którą dostałem od Basi Sobolewski z Buenos Aires, odczytała z akcentem europejskim Elena. Dalej wiecie jak było – pysznie.

Przemytnicy-narciarze ze Słowacji, atakowani przez policję, świstaki i inne bydlątka, przez Góry Skaliste, Alpy i Czchów (gdzie z pewnością spotkali Chudego Włodka króla nieugaszonych w pożarze serc)  z BECHEROVKĄ w plecaku, artystycznie stepowali na nartach. Ten numer, można uznaćza rekord świata i umieścićw Księdze Guinessa. Piwowary mogą protestować, bo szmuglowano nie piwo a produkt znany od 1807 roku ze starodawnego Karlsbadu.

Zaproszono (chyba ze Sztokholmu) znakomitego baletmistrza Opery Królewskiej, który dał popis godny Nurejeva a rektor szkoły baletowej instruował adeptkę Julię, jak należy się zakręcićgdy potrzeba, a kiedy fachowo podskoczyć.

Mimo widocznego braku Janusza, Kaja zadawała Prezesowi liczne i kłopotliwe pytania i to w dwóch wejściach, dwaj przystojni Vikingowie molestowali dziennikarkę z trzeciego autobusu, na temat prasy codziennej dyskutowano w saloniku prasowym, a później deklamowano podniośle i językoznawczo.

Tyle o kabarecie a dla przypomnienia i uświadomienia pierwszaków, dEFEKT to  dziennikarski Ewentualnie Forumowy Efektowny Kabaret Tarnovia.(niektórzy twierdzą że również Entelegentny)

Życzliwy i cierpliwy Tarnów przyjął nas wspaniałą pogodą, odnowionym dworcem kolejowym i narzekaniem na rozkopane centrum. W gościnnym Hotelu Cristal było jak zeszłego roku a do tego nawet konferencje odbywały się w Dworku. Spacer po Tarnowie, zadowolił bywalców również dlatego, że ostatnie zbiorowe odwiedziny w Muzeum Romów miały miejsce 10 lat temu!

Następnie dni przynosiły same atrakcje w postaci występu orkiestry dętej, wręczania nagród, występ par tańca towarzyskiego, warsztaty twórcze i zwykłe, posiłki w Fabryce Smaku, spacery, narady, odwiedziny, konferencje, wyjazdy, przyjazdy, zwiedzania i zakwaterowanie w Gryfie w Połczynie Zdroju. No i się zaczęło, szukanie, błądzenie po korytarzach, po których skakały wesoło malutkie żabki, do stołówki było kawałek drogi ale nikt nie narzekał wyczerpany jarmarkiem, regionalizmem gazet polonijnych, konferencją prasową, prezentacją, ofertą i zawartością kulturalną wszystkiego. Prezes promieniał!

Spektakl w okolicznościach przyrody jako Zdrojowa Biesiada, był po trosze dyskoteką, wiedeńskim balem i prywatką do północy. Przy piwie można było się wyginać, by zyskać na apetycie na dzień szczeciński.

W Szczecinie obiad na VERANDZIE i udział w Targach Agropomerania 2011, z otwarciem których czekano na nas. Samorządowcy przyjmowali nas niezwykle gościnnie i można było popróbowaćkiełbasek, ogóreczków, miodziku w dwóch postaciach, chleba no i podziwiaćgospodarnośći zapobiegliwość.

W niedoszłym polskim Kuwejcie Karlinie, tez byliśmy świadkami prezentacji, oferty i energetycznej propozycji w puszkach Pitbull. Obiad, stajenni i woltyżerki wydawały w STAJNI PETRICO, byśmy mieli chęći siłę do Dygowa pod pomnik Łososia, który z panią Łososiową w miłosnym skręcie wskazywał drogę do Muzeum PRL-u. A później były wakacje poprzedzone konferencją w Ustroniu Morskim, w siedzibie uśmiechniętej gmniny. Kanikuła trwała godzinę z czymś i stamtąd po licznych sesjach fotograficznych na plaży (niektórzy się umoczyli w Bałtyku całkowicie), pojechaliśmy do Skansenu Chleba, bynajmniej nie czerstwego! Tam było smacznie, bo i chlebuś, i kolacyjka staropolska, i czwarty lub piąty żurek w tym tygodniu, i maszyny wiekowe, i  obsługa, i rozmowy obowiązkowo na temat chleba powszedniego!

A w Czaplinku po Mszy Świętej porannej również interesująco i plenerowo, w czterech grupach zainteresowań – woda, historia, baza turystyczna i przyroda. W mojej podgrupie wypadło podglądać miejscowe ptactwo wodne ale się nie dało podejść, wiec tylko z daleka i bardziej teoretycznie, na szybko, gdyż w Wałczu już czekano nie tylko z obiadem.

W olimpijskim tempie porozmawialiśmy z przedsiębiorcami Wałcza, z burmistrzem, dyrektorem Parku Narodowego, obiecując liczne publikacje i inne fakty medialne na temat regionu. Pogawędka z pracownikami Ośrodka Przygotowań Olimpijskich dała nam wiele i niektórzy chcieli bić rekordy w chodzie przez wiszący most.

„Górka magnetyczna”, o 10 kilometrów od Wałcza, między wsią Strączno, a Rutwicą zwana przez również „magiczną”, jako jeden z cudów świata nie zatrzymała zegarków ani nie zakłóciła przenośnych komputerów, a autobusy toczyły się bez wysiłku pod górę. Coś w tym jest!

W kwaterze myśliwskiej w Borowcu, powitano nas hejnałem myśliwskim i żurkiem, jak i innymi smakołykami regionalnej kuchni. Na skraju polany  zasadzono Dąb Dziennikarzy, jako znak dla potomnych, żeśmy tam byli z Prezesem na czele! Były tańce przy ognisku i ponieważ był wieczór i nadchodziła Zielona Noc Forumowa, rozdawano dyplomy Fioletowego Kleksa. Już w Połczynie, zorganizowano lokalnie spotkanie prywatne i przyjęcie złożone z produktów zdobycznych i średnoprocentowych. Obyło się bez łez, które zostawiliśmy pod powiekami na dzień następny.

Poniedziałek to był po prostu KONIEC FORUM, po którym nie było już nic, poza podróżą powrotną do Warszawy, Krakowa i Tarnowa. Do Stolicy zajechaliśmy późną noca i nikomu już się nie chciało iśćna Centralny, by przyjąć doustnie pożegnalne piwo. Żegnaliśmy się z żalem, również telefonicznie z tymi, którzy o 3 rano dojechali do Krakowa.

Narodzie Forumowy, poniższego tekstu proszę sie nauczyć do przyszłego roku!

Pozdrawiam Was –

Wasz Miodzio Tadzio Podwodny Gajowy alias Żabka Misio Trąbka Piesek.

PS. Dziecko! Nie mów do mnie Tatusiu...

Hymn Kabaretu   dEFEKT

Słowa: Tadeusz C. Urbański (Sztokholm)

Muzyka: Jan Stępień (Kraków)

 

Poczęło się w poprzednim tysiącleciu

Lisa Prezesa ukochane dziecię

Dwadzieścia lat już żyje w Tarnowie

I świetnym cieszy, cieszy się zdrowiem

 

Tu w Małopolsce, tutaj w Tarnowie

Gdy raz do roku świat staje na głowie,

A kto zwariuje, czas nam wnet pokaże,

Przyjechali, przyjechali... dziennikarze!

 

To będzie efekt, to będzie efekt!

Nadmiar efektu może nagle popaść w defekt

Już nie pomogą korekty na defekty

Lecz gdy defektów moc, to są efekty!

______________________________

Słów parę o zwiedzanych przez nas miejscach:

Gdyby czapliniecki zamek przetrwał budziłby zapewne spore zainteresowanie turystów jak i poszukiwaczy sensacji, ponieważ zbudowany został przez owiany tajemnicami i legendami zakon templariuszy. Niestety obecnie nie ma nawet pewności gdzie dokładnie stał. Najbardziej prawdopodobną lokalizacją jest tzw. Wzgórze Kazimierzowskie, tuż obok rynku. Znajduje się tam ciekawy romańsko-gotycki kościół św. Trójcy. Ta stara świątynia mogła zostać zbudowana z wykorzystaniem murów zamkowych, ponieważ poznane dzieje zamku kończą się mniej więcej na dacie budowy kościoła, choć jak dotychczas nikt tego nie zbadał. Zadziwiająca jest duża liczba szkarp, które wzmacniają mury kościoła, widać też na nich ślady przemurowań, np. dawnych okien. Inną możliwą lokalizacją jest jakieś miejsce nad brzegiem jeziora Drawsko, które byłoby bardziej obronne niż niewielkie Wzgórze Kazimierzowskie. Przypuszcza się jednak, że zamek, mimo iż był głównym ośrodkiem nadanych templariuszom dóbr (komandorii Tempelburg), nie był ani obszerny ani warowny, ponieważ nie stanowił zbytniej przeszkody dla wrogich wojsk.

Czapliniecką warownię zwaną Tempelburg wznieśli templariusze po roku 1291, kiedy to otrzymali nadanie okolicznych ziem od ówczesnego księcia wielkopolskiego Przemysła II. Prawdopodobnie jej historia była krótka, bo nie przetrwała nawet jednego stulecia. Z aktu zwolnienia templariuszy z płacenia dziesięciny można dowiedzieć się, iż pierwszym komandorem (namiestnikiem) w Czaplinku był rycerz zakonny o imieniu Nicolaus. Po kasacie zakonu templariuszy przez papieża Klemensa, w 1312 roku zarządcą ich dóbr zostało biskupstwo kamieńskie, a od 1345 roku włości przeszły na własność zakonu św. Jana czyli joannitów. Mimo to jeszcze w 1338 roku w zamku przebywał ostatni komandor templariuszy Hennig von Wartenberg. Pierwszym zarządcą joannickim na zamku był Gebhard von Bortfelde.
Następnie w 1354 r. warownię zniszczyły wojska książąt pomorskich, tereny zakonne stały się bowiem lennem wrogiej Brandenburgii. Aby chronić stolicę swych włości, joannici wznieśli więc w pobliżu dwa zamki graniczne: od strony Polski Machliny a od Pomorzan Drahim. W 1368 r. Kazimierz Wielki zwyciężył Brandenburczyków, odebrał część ich ziem a Czaplinek wykupił. Od tej pory tereny joannitów podlegały królowi. W 1376 roku, w czasie konfliktu książąt pomorskich z wojewodą Czarnkowskim i joannitami, książę szczeciński Świętobór I zdobył Czaplinek i zniszczył zamek. Czy został odbudowany nie wiadomo, ale na pewno nie przetrwał do roku 1565, gdyż ówczesna lustracja w ogóle o nim nie wspomina. Jeśli zamek stał na Wzgórzu Kazimierzowskim to na pewno go już nie odbudowano, bo niebawem postawiono tam kościół św. Trójcy, być może wykorzystując mury zamkowe.

_____________________________________________

Na obrzeżach Drawieńskiego Parku Narodowego, na gruzach pogańskiej prasłowiańskiej osady wznosi się XIII-wieczny ZAMEK TUCZNO - jeden z najlepiej przyrodniczo usytuowanych obiektów w środkowej Europie. Stara zamkowa fosa wpada do połączonych kanałami jezior, skąd wypłynąć można na niezapomniany rejs po Pojezierzu Drawskim. Okoliczne puszcze porastają 400 – letnie dęby, ziemie te równie godnie sławią wędrujące stada żubrów, czy przelatujące nad tarasem zamku orły bieliki.

Historia tragicznej miłości przetrwała w legendach powtarzanych po dziś dzień przez Gości przekonanych o niezwykłości Zamku.

Obecnie stanowimy wyspecjalizowane Centrum szkoleniowo-konferencyjne. Obok gotowych pakietów usług realizujemy indywidualne koncepcje wykorzystania niepowtarzalnej atmosfery Zamkowych pomieszczeń - równie gorąco zachęcając do spędzenia czasu poza murami, na jednej z dziesiątek atrakcji specjalnych.

Do Państwa dyspozycji oddajemy 41 pokoi z łazienkami. Przygotowano je według historycznej modły najlepszych zamków średniowiecznej Europy skromne komnaty, bądź zupełnie wytworne apartamenty pozwolą docenić styl epoki.

Hołdując dobrym tradycjom Zamku, oraz zamiłowaniom rodziny Wedel Tuczyńskich do polowań, restauracja serwuje znakomite potrawy staropolskie, wśród których na stołach nie brakuje dziczyzny czy leśnego ptactwa.

Po pełnym wrażeń dniu w chłodnych zamkowych piwnicach przyjdzie czas na małe co-nieco.

Za drobiazgową rekonstrukcje Zamku,
SARP otrzymało nagrodę Ministra Kultury i Sztuki.

Kontakt



Zuletzt bearbeitet 10.10.2013 13.50
Linki