Zuletzt bearbeitet 16.01.2014 12.02
Czesław Niemen - wspomnienie w rocznicę śmierci
Nadesłał
Aleksander Cząstkiewicz
z Paryża
Za wspomnieniem goń...... wspomnienie
Niedługo minie rok jak zmęczony naszym dziwnym światem poszedł śpiewać aniołom.
Lato. W restauracji Polonia na Placu Grunwaldzkim w Wałbrzychu siedział sam.
Na stoliku butelka wody minaralnej Anka którą małymi łykami popijał. Pchany odwagą podszedłem do niego i gratulowałem wczorajszego konceru. Obrzucił mnie szybkim spojrzeniem niebieskich oczu – uśmiechnął się szeroko i powiedział – dziękuję. Emanowała z niego dobroć i spokój. Wskazał mi ręką krzesło.Usiadłem i rozmawialiśmy o pogodzie i zadymionym kopalnianym pyłem Wałbrzycha. Polubiliśmy się wiązani nicią przemienioną później w przyjaźń. Niedawno dostałem nowe spółdzielcze mieszkanie. Zapytałem czy chce je zobaczyć – poznać moją żonę Ilonę i malutką córkę Darię. Dobrze – powiedział i o godzinie czwartej popołudniu przyjechał na ulicę Broniewskiego czerwonym Fordem Mustangiem.
Mieszkanie małe. W salonie mały stolik, dwa fotele, regały z książkami i rozkładana kanapa.
Ilona podała herbatę a ja czytałem poezje Norwida między innymi Fortepian Szopena,
Pielgrzyma i Bema pamięci rapsod żałobny. Wiesz – powiedział – to genialny poeta. Wygnaniec. Przeczytaj raz jeszcze. Czytałem i patrzyłem na pusto-białą ścianę salonu.
Słuchaj, mam tu jeszcze trochę czerwonej farby – może byś coś napisał. Podałem mu puszkę z farbą i pędzel a on wstał podszedł do ściany i dużymi literami wykaligrafował – Szczęścia życzę waszemu domu szczęśliwemu – Czesław Niemen.
Z czasem dom przestał być szczęśliwy. Rozwiodłem się – ale zanim to się stało jeździłem na jego koncery do Legnicy, Jeleniej Góry, Wrocławia. Po koncertach siedzieliśmy w pokojach hoteli a Czesław brał do ręki gitarę i śpiewał różne piosenki. Nagrywał je na taśmie magnetofonu i tak nazbierało mi się sporo nagrań solowych nigdy niewydanych. Pamiętam kołysankę, którą dziecku śpiewała mu piastunka. Taśmy te zostawiłem Darii i do dzisiaj nie wiem co się z bimi stało.
Dwa a może trzy lata później widzieliśmy się w Sopocie. Czesław zaproponował mi pójście na grzyby. Nazajutrz rano znalazłem się przed jego domkiem. Wyszedł a na progu pojawiła cudownie piękna młoda dziewczyna. To Małgosia powiedział i pojachaliśmy do lasu.
Po trzech godzinach duży kosz Czesława pełen był borowików. W moim zaledwie sześć.
Masz – żeby ci nie było wstyd powiedział i dorzucił mi conajmniej osiem. W 1971 roku została rozpisana subskrypcja na Pima Wszystkie Norwida. Wiedziałem. Ucieszy się z takiej niespodzianki, tym bardziej że wydanie godne było twórczości poety i jedenaście tomów pocztą-paczką pojechało do Warszawy. Widzieliśmy się jeszcze parę razy a w maju 1976 roku dał mi płytę
– Niemen Mourners Rhapsody – nagraną przez CBC Record w 1975 roku na której z jednej strony śpiewa Bema pamięci... a z drugiej pięć piosenek skomponowanych dla Małgosi pamiętnej z grzybobrania a którą potem poślubił. I Bem.. i piosenki śpiewane po angielsku. Na płycie notka wydawcy – Wszystkie kraje świata za wyjątkiem krajów Europy wschodniej. Wyżej dedykacja: Alkowi w imię braterstwa – Czesław Niemen – 20 maj 1976.Niewiele przed stanem wojennym wyjechałem do Paryża gdzie jestem do dzisiaj. Później ponury grudzień zasłonił mi niebo. Nie mogłem wrócić – a potem nie chciałem. O koncercie Niemena w Amfiteatrze paryskich Hal dowiedziałem się w ostatniej chwili. O kupnie biletu nie było mowy.
Pół godziny przed konceretm tłumy. Szybko napisałem na skrawku papieru – Czy chcesz zobaczyć Aleksandra po latach niewidzenia?. Po chwili przyszedł. Padliśmy sobie w ramiona. Wprowadził mnie do prawie pełnej sali i posadził na dobrym miejscu.Po koncercie – długie rodaków rozmowy. Na drugi dzień zabrałem go z Instytutu Polskiego gdzie nocował na ulicę Riquet gdzie wtedy mieszkałem. Maria moja żona Japonka przygotowała dużo różnych jarzyn smażonych w oleju, które jadł z widoczną przyjemnością popijając wywarem z jarzyn. Tym razem dał mi pięć laserowych płyt. Na płycie – Niemen – Terra Deflorata z dedykacją: Drogiemu Aleksandrowi na pamiątkę spotkania w stolicy stolic Paryżu. Czesław Niemen.
7 maj 1992. Ostatni raz widziałem go w 2001 roku. Dziewiętnastego października miało być spotkanie z publicznoćcią w Instytucie Polskim. Przyjechali późno w nocy. Spotkania nie było.
Uściskaliśmy się serdecznie na drugi dzień w Kościele polskim gdzie odbył się koncert-spotkanie. Nie wyglądał na zmęczonego – ale dużo nie śpiewał. Czytał i omawiał poezje Norwida. Nareszcie usłyszałem śpiewaną przez niego Pieśń od ziemi naszej do tekstu Norwida.
O napisanie muzyki do tego wiersza, w którym Norwid rozprawia się w sposób arcydoskonały z sąsiadami ze wschodu, zachodu, południa i północy – prosiłem go od lat. Pojechałem na śniadanie do Instytutu Polskiego. Był w dobrej formie. Wiesz – powiedział – nie chce mi się już śpiewać. Naśpiewałem się dosyć. Teraz chcę się skupić na komponowaniu i malować.
A propos malarstwa – chciałbym zrobić wystawę moich obrazów w Paryżu – tylko gdzie? W Polklubie czy w Intytucie? Ucieszony powiedziałem – myślę że lepiej tu w Instytucie.
Zobaczymy – powiedział i dorzucił – życie jest jak piłka, która rzucona w niebo, zatacza kręgi a spadając wbija się w ziemię – na zawsze. No cóż – trzeba nam jechać ale najpierw chciałbym abyś poprowadził nas do Inwalidów i Olimpii. Po przekroczeniu bramy od strony Placu Inwalidów filmował hotel-muzeum nową kamerą a wracając podał mi ją i usiadł na armacie.
Pofilmuj mnie trochę. Filmowałem. Pojechalśmy szybko do Olimpii. Półuśmiechnięty stał na chodniku przed oświetlonym neonami budynkiem, w którym kiedyś śpiewał. Filmowałem i nie wiem co z tego wyszło. Nie chciał nic jeść. Wyprowadziłem ich samochód na autostradę Paryż-Bruksela. Trzymaj się i do zobaczenia. Wzruszony wodziłem wzrokiem za oddalającym się autem nie wiedząc, że to było nasze ostatnie spotkanie.
Jesienią 2002 roku wysłał mi płyty – Osiem błogosławieństw, Sen o Warszawie i Spod chmury kapelusza z dedakacją, której tekst zabrzmiał jak pożegnanie – Aleksandrowi Cząstkiewiczowi pamiętając o wszystkim co nas łączyło i łączy!
Z przyjaźnią – Czesław Niemen 2002 Warszawa. Dwa albo trzy razy dzwoniłem do Warszawy. Odpowiadał mi zawsze ten sam spokojny pogodny głos.
U mnie wszystko w porządku. Jak nie komponuję to maluję...
Nie wiedziałem nic o jego chorobie, o jego cierpieniu, troskch. On wiedział – ja nie i tak jest lepiej. Już świta. Butelka whisky pokazuje dno. Nowy rok chłodno zagląda do salonu, w którym piszę... goniony wspomnieniem. I wiem teraz tylko jedno – Niemen patrzy i nas widzi.
Patrzy na nas z nieruchomego nieba i śpiewając aniołom świeci gwiazdą.
Aleksander Cząstkiewicz
P.S. O Niemenie przez całe lata pisano dużo. O jego głosie, aranżacjach, kompozycjach i karierze.
Ja dzielę się tylko garstką osobistych wspomnień pokazując go inaczej i niezacierając śladów.
W moich zbiorach także jest autograf Niemena (J.H.):
Przypomnijmy sobie kilka z wydanych przez Niemena płyt.