Zuletzt bearbeitet 31.03.2015 11.00


Zuletzt bearbeitet 17.11.2011 21.21
Unijne szkolenie we wsi Wiedeń

 

12-13. listopada 2011

+ komentarz z Berlina

Jak przez różne środowiska decydenckie jest traktowana Polonia, mniej więcej wie każdy Polonus. To my nie dostajemy odpowiedzi na nasze pisma i listy, to do Polonii (tej z tzw. Zachodu) zwraca się, kiedy krajowi należy pomóc (powodzie, wybory i inne nieszczęścia). Polonia skazana jest na łaskę i niełaskę Senatu i Wspólnoty Polskiej.

Na szczęście Klub Inteligencji Polskiej nie może tu narzekać. Współpraca z tymi podmiotami akurat nam układa się dobrze. Choć nie powiem, że wzorowo. Ale generalnie powyżej „średniej arytmetycznej” – ujmując nasze kontakty matematycznie.

Ale ab ovo. Informację o szkoleniu i prośbę o jej rozprzestrzenienie otrzymaliśmy już 6. października. My to znaczy Klub Inteligencji Polskiej, redakcja Poloniki (i Jupitera), Forum Polonii. Informację tę przekazaliśmy dalej, znaczy rozpowszechniliśmy. Wszyscy. Także zgłosiliśmy potencjalnych zainteresowanych. Znaczy, że wszystkie te trzy podmioty - teoretycznie -  powinny znaleźć się, jako wydrukowane logo  – a nie tylko Forum Polonii – na zaświadczeniach o odbytym kursie.

Przedstawiciele Forum Polonii wstrzymali (!) wręczenie tych zaświadczeń właśnie z powodu braku ich loga na zaświadczeniach. Symptomatyczne! NIKT więc, po ukończeniu szkolenia nie otrzymał obiecanego zaświadczenia. Dzięki Forum. Klub Inteligencji Polskiej, redakcja Poloniki i Jupitera specjalnie o zamieszczenie swojego logo nie zabiegały. 

Teraz merytorycznie o samym szkoleniu.

  1. Dwa dni po 8 godzin dziennie. Poniżej: kursywą co wydrukowano nam na zaproszeniach i w programie, antykwą: jak było w rzeczywistości.

Dzień pierwszy – obecnych 25 osób.

Wprowadzenie. Ok. przez jedną godzinę tłumaczenie z polskiego na polski, co to są te  dopłaty z Unii – Ok, następnie: co znaczą pewne pojęcia, terminy, którymi powinniśmy się odpowiednio posługiwać. OK. Kolejna godzina to przedstawianie się – Polonia, której przedstawiciele, działacze są na sali, zna się na „wylot” od lat. Można ewentualnie zerknąć na listę obecności i też wiadomo wszystko o innych, jeśli ma się wątpliwości. Wykładowcy nie muszą tracić cennego czasu na poznawanie nas: Who is who?.

       2.   Zajęcia będą miały charakter warsztatów. Oznacza to, iż wykład

w całości szkolenia zajmie nie więcej niż 40%. Przynajmniej 60% zajmą natomiast ćwiczenia indywidualne i grupowe, zajęcia warsztatowe i praktyczne.

Skonsultowałam swoje obserwacje ze stanowiskiem innych obecnych. Warszaty takie nie miały miejsca.  Dziwne jest, że nie był nawet pokazany ani jeden egzemplarz wniosku, który dałby zebranym choć mgliste pojęcie jak to UFO wygląda. Punkt programu (ważny) nie został zrealizowany.

      3.  Źródła finansowania projektów międzynarodowych i nie tylko – nie podano  

           nam przykładu żadnego źródła, żadnych linków dotyczących AUSTRIACKICH         źródeł finansowania, ergo, wykładowcy nie byli przygotowani do rozmowy z Polakami nie mieszkającymi w Polsce ale w innych, o innej niż Polska specyfice, zamożności i uwarunkowaniach prawnych itp. Wykładowcy nie przygotowali się na odbiorcę w Austrii a stwierdzili po półtoradniowym szkoleniu, że na omówione wnioski nie mamy szans i szkoda pisać wniosków – projekty regionalne Austrii nie dotyczą..., a na dofinansowanie z Europejskiego Funduszu Społecznego organizacje polonijne nie mają szans. Więc po co nam było szkolenie: jak organizacje polonijne mogą korzystać z europejskich funduszy, skoro nie mogą? Taki był wniosek prowadzących pod koniec drugiego dnia szkolenia.

     4.    Ćwiczenia w wypełnianiu wniosków na przykładzie wybranych formularzy

             w zależności od zainteresowań uczestników szkolenia  -  takich ćwiczeń        nie było!

     5.    Metodologia.

Uczestnicy będą pracowali w grupach. W pierwszej części szkolenia grupy będą pracowały nad przygotowaniem projektu  przy zapewnieniu uwzględnienia wszystkich elementów tworzących kompletną propozycję projektową. W drugiej części przygotowane uprzednio projekty zostaną zapisane w formie wniosków o finansowanie i niejako przygotowane do złożenia. Grupy będą pracować na własnych propozycjach. Poszczególne zadania składające się na warsztat będą prowadzone etapami poprzedzonymi krótkim wstępem teoretycznym i przykładami z praktyki. Na każdym etapie ćwiczenia wszystkie grupy korzystać będą ze wskazówek prowadzących. Po zakończeniu poszczególnych elementów grupy będą prezentować wyniki swojej pracy, które poddane zostaną dyskusji. W ten sposób, krok po kroku, uczestnicy szkolenia w praktyce zbudują kompletny projekt, tj. matrycę logiczną, harmonogram wdrażania i budżet projektu (w sumie x projektów o różnej tematyce, przy x równym ilości grup roboczych) który następnie zapiszą w formie gotowej do złożenia aplikacji.

Jak w punkcie 5. – nie pracowaliśmy w grupach – nie mamy pojęcia (po TYM szkoleniu) o budowaniu unijnego projektu, pisaniu wniosków nie mówiąc o jakiejkolwiek dyskusji.

6.        Specjalnie na potrzeby szkolenia opracowane zostaną prezentacje oraz materiały szkoleniowe, które otrzyma każdy uczestnik kursu przed jego rozpoczęciem. Powyższe uzupełniane będą podczas zajęć o materiały dotyczące omawianych właśnie zagadnień i/lub wykonywanych ćwiczeń.

Otrzymaliśmy jedynie broszurkę, której punkt po punkcie trzymano się w trakcie wykładów, co rozjaśniało nam jej treść. Parę osób, które dostarczyły własne stiki, otrzymały elektroniczny zapis przede wszystkim  na temat programu Grundtvig – kształcenie dorosłych: „Uczenie się przez całe życie” oraz programu Leonardo da Vinci.  W dziale: Przykładowe wnioski wszystkie pliki wykazują błąd w zapisie i dlatego żadnego wniosku nie udało się otworzyć i zapoznać się z nim.

Podsumowanie.Uczestnicy szkolenia przez 1 i pół dnia słuchali o wnioskach, które ich nie dotyczą.  Z samym wnioskiem o fundusze unijne nie mieliśmy przyjemności – nawet wzrokowo – się zapoznać. Podziękowania i prośby o jeszcze (czyli kolejne "szkolenia") mamy kierować do Wicedyrektora biura polonijnego Senatu RP, Romualda ŁANCZKOWSKIEGO. To akurat podano nam dokładnie. Wiemy jak postępować z programem Grundtvig (niecałe 2 godziny „szkolenia” jak ... kombinować, składać wnioski na coś innego a realizować swoje). Za friko jeździć w celach pseudo szkoleniowych po krajach EU, ewentualnie Turcji...

Dodatkowo jednego z uczestników szkolenia poproszono o DOPISANIE do listy obecności paru nazwisk, aby lista była jak do końca wypełniona – osoba ta ma teraz kłopoty, bo fałszerstwo zauważono a winnym jest ten co wpisał nieobecnych. W dobrej wierze, na prośbę wykładowczyni. Czy było to rzeczywiście potrzebne?

Trochę niesmaku pozostało jeszcze po zaniechaniu wręczenia uczestnikom „szkolenia” zaświadczeń tylko dlatego, że brakowało loga celebrytów, czyli Forum Polonii, z którego obecne było 5 osób (także 4 z Klubu Inteligencji Polskiej w Austrii, 6 z opozycji, 4 z Poloniki i parę osób niezrzeszonych...

Tyle tylko o jednym szkoleniu. Moglibyśmy pominąć to wszystko milczeniem. Ale trochę mamy dość traktowania Polonii jak stada wieśniaków (przepraszam wszystkich prawdziwych wieśniaków!), którzy biernie godzą się na wykorzystywanie ich do niecnych celów.

I jeszcze pytanie: Czy ktoś z nas wie - po tym szkoleniu -  GDZIE mamy składać wnioski w Austrii? 

Jadwiga M. Hafner

Komentarz jaki nadszedł z Berlina:

 

Cześć Jadziu, artykuł przeczytałem i ze zdjęć mogę potwierdzić, że są to te same osoby, które nas uczyły.
Szkolenia mieliśmy dwa. Pierwsze absolutnie nic nam nie dało. Najważniejszą informacją dla mnie była lista instytucji (którą dostaliśmy pod koniec szkolenia), gdzie można się ewentualnie o cos ubiegać, ale jak i kiedy ciągle pozostawało dla nas - nowicjuszy - dalej zagadką.
Drugie szkolenie również przez nich prowadzone było dużo lepsze. Skupiliśmy się wyłącznie na projektach, którymi ja się teraz zajmuję. Muszę przyznać, że zwłaszcza dziewczyna prowadząca zrobiła wrażenie osoby b. kompetentnej,
posiadającej specyficzne myślenie projektowe. Dużo się wówczas dowiedziałem, ale..... Też byłem zawiedziony.

Spodobał im się mój projekt i obiecali mi, że skontaktują mnie z różnymi osobami w całej Europie, gotowymi przystąpić do mojego projektu. Miały to być osoby już sprawdzone w tego rodzaju projektach. Niestety tego nie zrobili.

Nie reagowali zupełnie na moje maile i totalnie mnie "olali". Mogli napisać: "nie mamy czasu, radź sobie sam". W ostatniej chwili skleciłem projekt między dwoma państwami, gdyż na więcej nie było już czasu  i właśnie go realizuję. Jak wiesz szukam ciągle partnerów do innego projektu z Gruntviga, czyli robię to co oni mi obiecali podać. Ale to już nieważne, jakoś sobie poradzę. We wrześniu byłem w Bonn na zaproszenie Komisji Europejskiej i tam się dodatkowo różnych informacji dowiedziałem.
U nas nie było żadnej mowy o otrzymaniu końcowego certyfikatu, dlatego byliśmy wszyscy mile zaskoczeni, gdy takowy otrzymaliśmy od Ambasady, która całe przedsięwzięcie organizowała. Należy traktować go oczywiście jedynie symbolicznie.

Jak widać młodzi wykładowcy mają niezłe układy! Czemu nie, bardzo dobrze. Jednak musicie się upominać o swoje, jeśli jesteście niezadowoleni. Może to tak specjalnie pomyślane aby móc dalej realizować drugi etap?

Serdecznie pozdrawiam

dane osobowe tylko do wiadomości J.H.

Kontakt



Zuletzt bearbeitet 10.10.2013 13.50
Linki