Zuletzt bearbeitet 31.03.2015 11.00


Zuletzt bearbeitet 15.01.2013 14.15
Pożegnanie z kapitanem

 

 

Niezapomniane spotkanie

pamięci Michała Gąsiorowicza

w Klubie UTOPIA

 

 

Jest wiele powodów, dla których uważam ten wieczór za udany ze wszech miar i za jeden z najsympatyczniejszych, w jakich ostatnio uczestniczyłam.

Niełatwe to zadanie dla organizatora, tu: Zbigniewa Niemca, aby wieczór poświęcony zmarłemu niedawno Michałowi Gąsiorowiczowi nie epatował patosem, był na swój sposób pogodny i wesoły. Ale wg mnie zupełnie się to zamierzenie udało.

Michała Gąsiorowicza wspominali ludzie, którzy związali się z żaglami, przeżyli ze sobą chwile, dni, tygodnie na (i pod) pokładzie, razem pracowali przy masztach, żaglach, w kuchni. Razem przeżywali strach w trakcie sztormów, kiedy najbardziej potwierdza się nie tylko sprawność uczestników rejsu, ale zwykła ludzka solidarność i odpowiedzialność nie tylko za siebie. To wszystko wzmacnia poczucie przyjaźni, więzi z grupą, a każde spotkanie niesie ze sobą radość wspominków i wspólnie przeżytych chwil, przygód. Jak to ładnie ujął jeden z żeglarzy, to coś jak spotkanie kolegów z wojska. Intensywność wspólnie spędzonego, aktywnie, czasu łączy na zawsze. I to było czuć tego wieczoru w klubie Utopia.

Michał Gąsiorowicz znany był większości Polonii. Miał ten swój mały sklepik z książkami za polskim kościołem. Wpadało się tam na pogaduszki, czasem i burzliwe dyskusje. Można było Go skrytykować, pokłócić się o drobiazgi albo i pryncypia... nigdy nie zamykał się na rozmowę. Nigdy nie było słychać od Niego tak powszechnych wśród Polonii negatywnych opinii o innych. Nie był agresywny. Nikogo nie uważał za wroga. Znaliśmy go i jakbyśmy go nie znali. Okazuje się, że tam, na morzu przeobrażał się w kapitana, który dbając jednocześnie o dobrą atmosferę umiał narzucić zarówno młodym, niedoświadczonym żeglarzom jak i tym z doświadczeniem swoje zdanie, zmusić do bezwzględnego posłuszeństwa nie uciekając się do jakiegokolwiek nadużywania władzy, jaką na jachcie posiada kapitan, nie narzucał innym swojego zdania tylko ze względu na kapitańską rangę. 

Warto było tego dnia przyjść do Utopii, żeby znowu uwierzyć w te, jakże proste choć rzadkie słowa sympatii głośno wypowiadane wobec nieobecnego.

Całe spotkanie utrzymane było w atmosferze niezapomnianych ognisk urządzanych też przez Pana Michała. Pełna improwizacja. Spontaniczne wypowiedzi, wspaniała, szczera atmosfera i radość spotkania, o którym już wspomniałam długo pozostaną wszystkim w pamięci. Polonijni artyści z pasją włączyli się w tę zabawę – bo wszyscy, po części tej bardziej oficjalnej, świetnie się przy szantach i wszelkich innych śpiewanych piosenkach bawili. Na rozwieszonych w lokalu ekranach przez cały czas trwania imprezy „leciały” nagrania z odbytych rejsów. Michał był wśród nas. Dotąd nikt inny nie doczekał się takiego wieczoru wspomnień. Temat do głębokich przemyśleń.

I jeszcze jedno:  tego wieczora przewinęło się przez salę ok. 150 osób. 

Jadwiga M. Hafner

 

 

Kontakt



Zuletzt bearbeitet 10.10.2013 13.50
Linki